Fotowoltaika - czy się opłaca w 2023 roku?
Dokładnie 1 kwietnia 2022 roku, tzw. system opustów został oficjalnie zastąpiony nowym systemem rozliczeń prosumenckich, czyli net-billingiem. Ilościowy system rozliczenia nadwyżek energii z fotowoltaiki, ustąpił miejsca systemowi opartemu na wartości energii w momencie jej wytworzenia. Zmiana wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi na rynku OZE i sprawiła, że wokół net-billingu urosło wiele wątpliwości i mitów.
Przede wszystkim, w wyobraźni wielu potencjalnych inwestorów fotowoltaicznych, fotowoltaika opłacała się wyłącznie do 31.03.2022 roku. Jednocześnie w opinii tych samych osób, instalacja fotowoltaiczna działająca w net-billingu nigdy się zwróci. Oba te założenia nie mają nic wspólnego z prawdą. A jakie są fakty?
- Fotowoltaika w 2023 roku będzie się opłacać, ponieważ będzie jednym z niewielu rozwiązań, które pozwalają realnie wpłynąć na zużycie energii i wysokość rachunków. Ceny prądu, nawet pomimo rządowych działań, systematycznie rosną (i według ekspertów dalej będą rosły). Jednocześnie prąd jest nam niezbędny w niemal wszystkich codziennych czynnościach. I o ile zawsze warto próbować go oszczędzać, o tyle jedynie pewna część gospodarstw domowych czy przedsiębiorstw będzie w stanie w ten sposób znacząco obniżyć jego koszty. Jedynym racjonalnym rozwiązaniem, jest zatem produkcja własnej energii. A ponieważ nasłonecznienie (w przeciwieństwie do wietrzności) jest zbliżone na terenie całej Polski, fotowoltaika to najlepszy wybór.
- Net-billing jest zupełnie innym systemem rozliczeniowym niż system opustów, co nie oznacza, że jest złym systemem. Dzięki niemu odnawialne źródła energii w Polsce będą się mogły dalej, bezpiecznie rozwijać. Jego konstrukcja mobilizuje bowiem użytkowników do bardziej świadomego, odpowiedzialnego korzystania z sieci energetycznych i sprawia, że pomimo niedoinwestowania, infrastruktura będzie mogła przyjąć kolejnych prosumentów. Energia ze źródeł odnawialnych, jest nam wszystkim niezbędna, co dobitnie pokazał kryzys na rynku surowców energetycznych, wywołany wojną w Ukrainie. Uzależnienie się od paliw kopalnych (w szczególności od tych, do których nie mamy stabilnego, stałego dostępu) to recepta na wysokie ceny energii i brak bezpieczeństwa energetycznego.
- Net-billing jest opłacalnym systemem rozliczenia prosumentów - dzięki niemu, można obniżyć stale rosnące rachunki za prąd o minimum kilkadziesiąt procent. Co więcej, inaczej niż w przypadku net-meteringu, prosument ma tu realny wpływ na to, ile oszczędzi. Korzyści są bowiem tym większe, im lepiej wykorzystujemy wyprodukowaną energię.
Pytanie nie powinno zatem brzmieć “Czy fotowoltaika się opłaca?”, lecz “Jak bardzo fotowoltaika się opłaca?”.
Oczywiście, zadajemy sobie sprawę z tego, że zapewnienia nie przemawiają do wyobraźni tak, jak konkretne wyliczenia. Nim jednak do nich przejdziemy, wyjaśnimy Wam, co konkretnie przekłada się na opłacalność fotowoltaiki w 2023 roku.
Opłacalność fotowoltaiki 2023 - co ma znaczenie?
Wpływ na opłacalność fotowoltaiki w 2023 roku ma kilka czynników. Należy do nich przede wszystkim poziom autokonsumpcji, ceny prądu, koszt instalacji i wysokość dotacji. W jaki sposób każdy z tych elementów przekłada się na zwrot z inwestycji w fotowoltaikę?
Autokonsumpcja a opłacalność fotowoltaiki
W net-billingu kluczem do opłacalności fotowoltaiki jest tzw. autokonsumpcja, czyli bieżące zużycie wyprodukowanej energii. Cały ten system został opracowany w ten sposób, by zachęcać inwestorów do maksymalizacji zużycia energii. Wraz z net-billingiem tradycyjny prosument, zmienia się w nowoczesnego prosumenta, który aktywnie uczestniczy w rynku energii i sam steruje zyskiem ze swojej instalacji PV. W jaki sposób?
Prąd z każdej instalacji fotowoltaicznej w pierwszej kolejności jest wykorzystany przez urządzenia pracujące w domu czy firmie. Dopiero gdy zapotrzebowanie zostanie w całości pokryte, nadwyżki trafiają do sieci, gdzie zgodnie z nowymi zasadami są przeliczane według tzw. rynkowej ceny energii (aktualnie jest to stawka miesięczna, ale od lipca 2024 roku zmieni się ona na godzinową). Jak wynika z analiz firmy Tauron, przeciętny prosument na bieżąco zużywa zaledwie 20% wygenerowanej przez siebie energii. Reszta odsyłana jest do sieci.
Bez względu na system prosumencki, zasada jest taka, że im większą ilość prądu z sieci zastąpimy energią wyprodukowaną przez naszą instalację, tym nasze oszczędności będą większe. Dlaczego? W net-billingu chodzi m.in. o to, że prosument zawsze będzie ponosił koszty stałe i dystrybucyjne. A udział tych kosztów, w ogólnej cenie energii wynosi nawet ok. 40%. Zmniejszając pobór z sieci, automatycznie zmniejszamy wysokość opłat dystrybucyjnych. To jednak tylko jedna strona medalu.
Dzięki autokonsumpcji prosument nie będzie bowiem musiał wydawać swoich pieniędzy na coraz droższą energię z sieci (jej cena ma zaś znaczący wpływ na opłacalność instalacji fotowoltaicznej w 2023 roku, o czym napiszemy nieco dalej). Oprócz tego, świadoma autokonsumpcja, wspierana np. magazynem energii pozwoli prosumentowi lepiej zarabiać na net-billingu. Jak? Gdy w net-billingu pojawi się rozliczenie godzinowe, stawki sprzedaży mogą się znacząco różnić. W godzinach okołopołudniowych prąd będzie tani (bo w tym samym czasie do sieci będzie płynął z wielu instalacji PV), natomiast po południu i w nocy będzie drogi. Magazynowanie prądu w czasie niskich cen i odsyłanie go w godzinach wieczornych pozwoli dodatkowo zarobić.

Źródło: pse.pl
Opłacalność fotowoltaiki a cena prądu
Kolejną kwestią, która ma niebagatelne wpływ na opłacalność fotowoltaiki jest wspomniana już cena prądu (a konkretnie cena energii czynnej). I tu zasada jest prosta - im wyższy koszt energii z sieci, tym instalacja fotowoltaiczna bardziej opłacalna. Dlaczego? Przy wysokiej cenie prądu z energetyki różnica między naszym faktycznym rachunkiem, a rachunkiem, który zapłacilibyśmy bez niej jest wysoka, co decyduje o szybszym zwrocie z inwestycji.
W 2022 roku wojna w Ukrainie sprawiła, że ceny prądu na giełdach energii poszybowały w górę, do rekordowych poziomów (sięgających nawet 2.000 zł za MWh). To oznaczałoby horrendalne podwyżki w cenach prądu w 2023 roku. Co istotne, ceny giełdowe nie decydują o ostatecznej cenie energii czynnej, bo ta obciążona jest jeszcze szeregiem dodatkowych opłat - m.in. kosztami profilowania, certyfikatów.
By chronić obywateli przed drastycznymi podwyżkami, rząd wprowadził tzw. tarczę solidarnościową, która w określonym limicie zamroziła ceny energii w 2023 roku na poziomie z 2022 roku. Bez tarczy stawki za prąd dla gospodarstw domowych i firm wzrosłyby nawet o ok. 180%. Co znamienne, nawet z tarczą, po przekroczeniu wspominanego już limitu (wynoszącego od ok. 2.000 kWh do 3.000 kWh), odbiorcy energii zapłacą ok. 60% więcej niż w 2022 roku. Jednocześnie nie ma pewności, jak stawki za prąd będą wyglądały w 2024 roku. Bo choć wyceny giełdowe są niższe niż w 2022 roku, wciąż utrzymują się na wysokim poziomie.
Jest to zatem dobry czas, by zainwestować w fotowoltaikę. Jeśli będziemy posiadać własne źródło energii, wysokie ceny prądu paradoksalnie będą dla nas dobrą wiadomością. Będą bowiem oznaczać tyle, że nasz system zwróci się szybciej.
Opłacalność fotowoltaiki w 2023 roku a koszt instalacji
W przypadku każdej inwestycji, nie tylko tej w fotowoltaikę, wysokość poniesionych nakładów finansowych również ma ogromny wpływ na opłacalność.
W latach 2010 - 2019, cena instalacji fotowoltaicznych systematycznie spadała, m.in. za sprawą rozpowszechnienia się technologii oraz opracowania tańszych procesów produkcyjnych.

Źródło: opracowanie własne enerad.pl na podstawie danych IRENA
Ten pozytywny trend wyhamowała pandemia koronawirusa, przez którą zarówno ceny podzespołów fotowoltaicznych, jak i całych instalacji zatrzymały się, a w pewnym czasie zaczęły rosnąć. Pod koniec 2022 roku i na początku 2023 roku można było jednak można obserwować powrót tendencji spadkowych. To sygnał, że sytuacja na rynku zaczyna się normować i warto rozważyć inwestycję.
Oczywiście faktem jest, że instalacja fotowoltaiczna to wciąż nie lada wydatek. W zależności m.in. wykorzystanych podzespołów, miejsca montażu czy marży wykonawcy, cena fotowoltaiki w przeliczeniu na 1 kW waha się od ok. 3.500 zł do ok. 8.000 zł (stawka zmniejsza się wraz ze wzrostem mocy systemu). Oznacza to, że przeciętny koszt fotowoltaiki 4 kW to wydatek rzędu ok. 21.500 zł.
Trzeba jednak pamiętać, że fotowoltaika to inwestycja długoterminowa (systemy fotowoltaiczne są przewidziane na ok. 20 - 40-letnią pracę), której koszt można stosunkowo łatwo zmniejszyć. Jak? Za pomocą dotacji.
Dotacje a opłacalność fotowoltaiki w 2023 roku
Rozwój OZE w Polsce to kwestia priorytetowa, nie tylko ze względu na ekologię, ale również bezpieczeństwo energetyczne.
W 2023 roku lista dofinansowań do fotowoltaiki i narzędzi wsparcia (w szczególności zaś tych przewidzianych dla gospodarstw domowych czy rolników) jest bardzo długa. Inwestorzy mogą skorzystać m.in. z:
- dotacji Mój Prąd,
- programu Czyste Powietrze,
- regionalnych programów takich jak np. dotacja warszawska,
- programu Stop Smog,
- premii termomodernizacyjnej,
- dotacji Agroenergia (dla rolników),
- dofinansowania Energia Dla Wsi,
- ulgi termomodernizacyjnej.
Dofinansowanie na instalację słoneczną, w zależności od programu oraz typu inwestora może wynieść od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Co więcej, niektóre narzędzia można ze sobą łączyć (np. ulga termomodernizacyjna może być łączona z Czystym Powietrzem lub programem Mój Prąd). W efekcie, ostateczny koszt fotowoltaiki, można obniżyć nawet o ponad 50% (co przekłada się na szybszy zwrot z inwestycji).
Posłużmy się przykładem instalacji PV o mocy ok. 4 kW wartej 20.000 zł. Jej właściciel z programu Mój Prąd otrzyma 6.000 zł (lub 7.000 zł jeśli oprócz niej kupi rozwiązanie zwiększające autokonsumpcję). Oznacza to, że realny koszt inwestycji to 14.000 zł. Dodatkowo może jednak skorzystać również z ulgi termomodernizacyjnej, która wyniesie ok. 1.700 zł. W efekcie, inwestor za system fotowoltaiczny, który w ciągu roku dostarczy mu ok. 4.000 kWh energii, zapłaci jedynie 12.300 zł.
Jeśli ten sam beneficjent posiadałby dochody nieprzekraczające 1.894 zł na osobę, z programu Czyste Powietrze na fotowoltaikę 4 kW wartą 20.000 zł mógłby otrzymać 9.000 zł. Po uwzględnieniu ulgi termomodernizacyjnej, za całość zapłaciłby zaledwie 9.700 zł.
Fotowoltaika - Bezpłatne Porównanie Ofert: najlepsze 3 oferty dla Ciebie
OKREŚL PARAMETRY
PORÓWNAJ OFERTY
WYBIERZ NAJLEPSZĄ
Czy fotowoltaika się opłaca w 2023 roku? Liczymy!
Przejdźmy teraz do konkretnych wyliczeń, które pozwolą nam ustalić, czy fotowoltaika się opłaca w 2023 roku. Zagadnienie to przeanalizujemy w dwóch wariantach:
- w sytuacji, gdy zapotrzebowanie energetyczne mieści się w limicie ustalonym w tarczy solidarnościowej;
- w sytuacji, gdy zużycie energii przekracza limit określony w ustawie o tarczy solidarnościowej.
Opłacalność fotowoltaiki - w limicie
Jako pierwszy przykład posłużyło nam gospodarstwo domowe pana Nowaka, o rocznym zużyciu na energię na poziomie 2.500 kWh. Przysługujący mu limit wynosi 2.600 kWh. Jednocześnie pan Nowak posiada instalację fotowoltaiczną o mocy 2,5 kW i rozlicza się w net-billingu.
Oto założenia, jakie przyjęliśmy do naszej kalkulacji.
- Roczny rachunek za prąd bez fotowoltaiki: 2.300 zł brutto
- Średnie miesięczne zużycie energii: ok. 208 kWh
- Cena energii czynnej: 0,509 zł/kWh (brutto z 23% VAT)
- Cena opłat dystrybucyjnych: ok. 0,41 zł/kWh (brutto z 23% VAT).
- Cena sprzedaży prądu do sieci: według stawek opublikowanych przez PSE od lipca 2022 roku do kwietnia 2023 roku. W przypadku miesięcy, dla których cena nie jest jeszcze znana, w obliczeniach przyjęliśmy stawkę 0,509 zł (najniższą opublikowaną do tej pory).
- Roczna produkcja: ok. 2.548 kWh.
- Koszt instalacji: 14.000 zł brutto (8% VAT) – bez uwzględnienia dotacji i ulg.
- Autokonsumpcja: ok. 20%.
Zgodnie z analizą enerad.pl, dzięki instalacji fotowoltaicznej roczny rachunek za prąd w tym przypadku spadnie o ponad 67%, z 2.300 zł do zaledwie ok. 750 zł. Oznacza to, że prosty czas zwrotu z inwestycji, bez uwzględnienia jakiejkolwiek dotacji, wyniesie 9 lat. Z dotacją Mój Prąd, w wysokości 6.000 zł, instalacja zwróci się już po ok. 5,15 roku! Z kolei połączenie dotacji Mój Prąd i ulgi podatkowej (termomodernizacyjnej) sprawi, że instalacja fotowoltaiczna spłaci się po 4 latach!

Źródło: opracowanie własne enerad.pl
Oto nasze uproszczone wyliczenia, pozwalające na wyliczenie orientacyjnej opłacalności instalacji fotowoltaicznej.
Wartość autokonsumpcji: 0,2 x 2.548 x 0,92 zł = 468 zł
Wartość depozytu: 0,8 x 2.548 x 0,6646 zł (średnia cena sprzedaży PSE) = ok. 1.354 zł
Wartość energii zakupionej z sieci: 1.989 x 0,509 = 1.013 zł
Koszt opłat dystrybucyjnych: 2.988 x 0,41 zł = 816 zł
Nadwyżka po rocznym rozliczeniu: ok. 350 zł (do zwrotu 0,2 x 350 = 70 zł)
Rachunek bez PV = 2.300 zł
Rachunek z PV (opłaty dystrybucyjne - zwrot z rozliczenia) = 746 zł
Warto jeszcze dodać, że gdyby pan Nowak zwiększyłby poziom autokonsumpcji z fotowoltaiki do 35%, roczny rachunek za prąd wyniósłby zaledwie ok. 600 zł (czyli o ok. 74% mniej niż bez fotowoltaiki). Znacznie skróciłby się również czas zwrotu z inwestycji.

Źródło: opracowanie własne enerad.pl
Czy fotowoltaika się opłaca po przekroczeniu limitu?
A jak wygląda opłacalność fotowoltaiki w sytuacji, gdy prosument przekroczy limit zużycia (co wcale nie jest takie trudne)? W tym wariancie, sens montowania fotowoltaiki jest nawet większy.
Przypomnijmy, że zgodnie z założeniami tarczy solidarnościowej, po przekroczeniu limitu, stawka za energię czynną wyniesie ok. 0,85 zł brutto. Wzrośnie również koszt opłat dystrybucyjnych - do ok. 0,55 zł brutto. Razem daje to ok. 1,4 zł za 1 kWh.
Aby obliczyć opłacalność fotowoltaiki w 2023 roku, w wariancie po przekroczeniu limitu z tarczy solidarnościowej, skorzystajmy z przykładu pana Kowalskiego, zużywającego rocznie 6.000 kWh energii elektrycznej. Przysługuje mu limit w wysokości 3.000 kWh, co oznacza, że połowę potrzebnej mu energii musiałby kupić do wyższej stawce, wynoszącej 1,4 zł/kWh. Pan Kowalski zainwestował jednak w instalację PV o mocy 6 kW.
Do obliczeń opłacalności fotowoltaiki przyjęliśmy następujące założenia:
- Roczny rachunek za prąd bez fotowoltaiki: 8.400 zł brutto
- Średnie miesięczne zużycie energii: ok. 500 kWh
- Cena energii czynnej: 0,85 zł/kWh brutto z 23% VAT
- Cena opłat dystrybucyjnych: ok. 0,55 zł/kWh brutto z 23% VAT (w limicie), 0,55 zł/kWh brutto (poza limitem)
- Cena sprzedaży prądu do sieci: według stawek opublikowanych przez PSE od lipca 2022 roku do kwietnia 2023 roku. W przypadku miesięcy, dla których cena nie jest jeszcze znana w obliczeniach przyjęliśmy stawkę 0,50972 zł - najniższą opublikowaną do tej pory
- Roczna produkcja: ok. 6.263 kWh.
- Koszt instalacji: 30.000 zł brutto (8% VAT) – bez uwzględnienia dotacji i ulg.
- Autokonsumpcja: ok. 20%
Dzięki instalacji fotowoltaicznej, nawet pomimo przekroczenia limitu, pan Kowalski ograniczy swój rachunek za prąd o ponad 70%, z 8.400 zł do ok. 2.270 zł. Daje to ponad 6.000 zł rocznych oszczędności i sprawia, że inwestycja bez żadnego wsparcia zwróci się w niecałe 5 lat. Z dotacją Mój Prąd zwrot nastąpi po niecałych 4 latach.

Źródło: opracowanie enerad.pl
Jak to wyliczyliśmy? W tym przypadku dane zaprezentujemy nieco inaczej, ze względu na użycie dwóch różnych stawek energii (w limicie i poza limitem).
Wartość autokonsumpcji: 1.435 zł (w tym ok. 610 kWh za 0,92 zł oraz ok. 825 kWh za 1,4 zł)
Wartość depozytu: 3.357 zł
Wartość energii zakupionej z sieci: 3.258 zł
Koszt opłat dystrybucyjnych: 2.283 zł
Nadwyżka po rocznym rozliczeniu: ok. 99 zł (do zwrotu 0,2 x 99 = 19,8 zł)
Rachunek bez PV = 8.400 zł
Rachunek z PV (opłaty dystrybucyjne - zwrot z rozliczenia) = 2.263 zł
Oczywiście również i w tym przypadku zwiększenie autokonsumpcji przełoży się na wyższe oszczędności i większą opłacalność fotowoltaiki w 2023 roku. Jeśli pan Kowalski zużywałby 35% wyprodukowanej przez siebie energii, fotowoltaika bez dotacji zwróciłaby mu się po ok. 4,5 roku. Z dotacją Mój Prąd prosty czas zwrotu wyniósłby ok. 3,5 roku.
Jak zwiększyć opłacalność fotowoltaiki w 2023 roku?
Choć rachunki za prąd z fotowoltaiką niższe o ok. 60% - 70% już mogą wydawać się dobrym wynikiem, warto pamiętać, że opłacalność fotowoltaiki może być większa. Co trzeba zrobić?
Będziemy to powtarzać jak mantrę - by zwiększyć zyski z fotowoltaiki trzeba zwiększyć autokonsumpcję. Zużycie bieżące to klucz do opłacalnego systemu działającego w net-billingu. Im więcej energii z sieci zastąpimy energią pochodzącą z naszej instalacji, tym lepiej.
Istnieje kilka sposobów na zwiększenie autokonsumpcji. I tak przykładowo:
- Montaż fotowoltaiki wschód zachód - to stosunkowo tanie i korzystne rozwiązanie. W tej konfiguracji ogólna ilość wyprodukowanej energii może być mniejsza, jednak prosument zyskuje na tym, że fotowoltaika wcześniej startuje i później kończy produkcję. Wydłużone godziny pracy to zaś większe zużycie własne. Zalet jest jednak więcej - taki układ minimalizuje ryzyko wyłączeń związanych ze zbyt wysokim napięciem. Jednocześnie, dłuższa praca instalacji może przełożyć się na lepsze stawki sprzedaży, gdy w życie wejdzie godzinowe rozliczanie prosumentów.
- Magazynowanie energii - choć magazyn energii to spory wydatek, dzięki niemu można zwiększyć autokonsumpcję nawet do ok. 70%, co znacząco skróci czas zwrotu z inwestycji w fotowoltaikę. Rozwiązanie to warto rozważyć szczególnie w 2023 roku, gdy dofinansowanie na magazyn energii z Mój Prąd wynosi 16.000 zł. Magazyn energii to jednak nie tylko wyższa autokonsumpcja. Dzięki niemu prosument będzie mógł sprzedawać (oddawać do sieci) energię wtedy, gdy będzie ona najdroższa, co również wpłynie na opłacalność instalacji fotowoltaicznej. Trzeba też pamiętać, że jedynie system solarny wyposażony w akumulator zapewnia dostęp do prądu w przypadku awarii zasilania, bowiem standardowa fotowoltaika nie działa przy braku prądu z sieci.
- Systemy zarządzania energią - dobrym sposobem na zwiększenie autokonsumpcji i opłacalności fotowoltaiki w 2023 roku jest również wykorzystanie systemów HEMS/EMS. Pozwalają one sterować zużyciem energii w domu i produkcją z fotowoltaiki w taki sposób, by osiągnąć określony cel - np. zmaksymalizować zyski ze sprzedaży czy uniknąć poboru z sieci. Systemy tego typu są idealnym uzupełnieniem magazynu energii oraz fotowoltaiki w net-billingu, przez co także są objęte dotacją z Mój Prąd (dostać można nawet 3.000 zł).
(Nie)opłacalność fotowoltaiki - skąd się wziął ten mit?
Nasze wyliczenia dobitnie wykazały, że fotowoltaika w 2023 roku zdecydowanie się opłaca. Zatem, dlaczego wciąż się zastanawiamy faktycznie tak jest? Jak narodził się mit o braku opłacalności fotowoltaiki w net-billingu?
Gdy tylko pojawiła się informacja o zmianie systemu opustów, na wszystkich uczestników rynku fotowoltaicznego padł blady strach. I było to zupełnie zrozumiałe. Można bowiem pokusić się o stwierdzenie, że net-metering w polskim wydaniu należał do najbardziej opłacalnych systemów prosumenckich na świecie. Jego konstrukcja zakładała, że prosumenci mogą traktować sieci energetyczne jako całoroczny i co najważniejsze, darmowy magazyn energii o sprawności 80% (w przypadku systemów o mocy do 10 kW) lub 70% (dla PV większej niż 10 kW i nie większej niż 50 kW). Wystarczyła zatem właściwie dobra moc systemu, by rachunki za prąd ograniczyły się wyłącznie do opłat stałych, co oznaczało oszczędności na poziomie 90%. Nikt nie chciał z niego zatem rezygnować.
Trzeba jednak pamiętać, że system opustów zaprojektowano na zupełnie inne czasy. Powstał w 2016 roku, gdy ceny instalacji PV były znacznie wyższe, a ceny prądu znacznie niższe. Inwestycja w PV w tych warunkach była mało opłacalna i mało kto decydował się na montaż. Przykładowo, w całym 2016 roku zamontowano zaledwie ok. 10 tysięcy mikroinstalacji. Do zmiany tego trendu i zwiększenia zainteresowania OZE, potrzebny był silny bodziec - właśnie w postaci systemu opustów.
Potem jednak sytuacja się zmieniła. Ceny prądu zaczęły rosnąć, fotowoltaika taniała i pojawiły się dopłaty (m.in. Mój Prąd). To sprawiło, że liczba prosumentów zaczęła rosnąć w tempie, na które nikt nie był przygotowany (w szczególności nie była przygotowana infrastruktura energetyczna). Już w 2020 roku było jasne, że kontynuowanie rozwoju OZE w oparciu o system opustów nie będzie już możliwe, m.in. ze względu na problemy z siecią (zbyt wysokie napięcie wywoływały wyłączenia fotowoltaiki). Ponieważ zakłady energetyczne przespały już czas na modernizacji i nie zdążyłyby ich przeprowadzić, dla zachowania bezpieczeństwa krajowego systemu energetycznego, pozostała jedynie zmiana systemu rozliczeń.
Tej, z oczywistych względów, wszyscy zainteresowani fotowoltaiką chcieli uniknąć. Pojawiały się różne, czarne scenariusze konsekwencji wycofania systemu opustów, m.in. załamanie branży OZE, spadki wpływów z podatków czy wzrost bezrobocia. Już na wstępie net-billing został naznaczony jako “ten zły”. Wreszcie, gdy zaprezentowano zasady net-billingu do listy “zarzutów” doszły te, związane z brakiem opłacalności fotowoltaiki (które jak już wiecie były wyssane z palca).
Bo chociaż net-billing w pewnych sytuacjach w istocie może wypadać nieco mniej korzystnie od systemu opustów, nie oznacza to, że nie jest opłacalny! Jest to po prostu system działający na innych zasadach, bardziej adekwatnych do sytuacji na rynku energetycznym.
Pewne słowa już jednak padły, a do net-billingu przylgnęła łatka “nieopłacalnego”. To, w połączeniu ze strachem przed nieznanym, stworzyło mit, z którym dziś się borykamy. Jednocześnie, swoimi działaniami, branża podcinała gałąź, na której siedziała.
Efekt kuli śnieżnej
Gdy zmiana była już pewna, efektem strachu i czarnego PR-u dotyczącego net-billingu była powszechna panika. Ta z kolei doprowadziła do gigantycznego boomu na fotowoltaikę, w ostatnich kilku miesiącach poprzedzających wejście w życie net-billingu. Każdy, kto planował instalację fotowoltaiki, chciał zdążyć z jej realizacją do 31.03.2022 roku, by móc rozliczać się na “starych zasadach”. To jeszcze bardziej pogłębiało wrażenie, że net-billing jest nieopłacalny.
W efekcie, w I kwartale 2023 roku łączna liczba przyłączonych mikroinstalacji przekroczyła aż 150 tysięcy (dla porównania, w analogicznym okresie 2021 roku, który już był rekordowy, przyłączono 64 tysiące systemów). W II kwartale 2022 roku pojawiło się tąpnięcie w ilości przyłączeń, jednak ich liczba wciąż była imponująca i przekraczała 110 tysięcy. Tak dobry wynik w dużej mierze wynikał jednak z tego, że wielu instalacji nie udało się wykonać w najbardziej pożądanym terminie, zatem ich przyłączenie przesunęło się na kolejne miesiące. Nie bez znaczenia była również wojna w Ukrainie, która sprawiła, że wielu Polaków zaczęło patrzeć na opłacalność fotowoltaiki nie tylko pod kątem czysto ekonomicznym, ale również pod kątem bezpieczeństwa energetycznego.
Przewidywane załamanie przyszło w II połowie 2022 roku. Łącznie przyłączono wówczas “zaledwie” ok. 89 tysięcy mikroinstalacji. W pierwszych dwóch miesiącach (styczeń - luty) 2023 roku przyłączono natomiast ok. 18,5 tysiąca nowych systemów PV. Część firm, przyzwyczajonych do czasów prosperity nie odnalazło się na nowym rynku (m.in. Stilo Energy, Smartsolar). I tak o to, zapowiedzi branży, zadziałały jak samospełniająca się przepowiednia.
Obserwowane pogorszenie koniunktury nie tyle wiązało się z brakiem opłacalności fotowoltaiki, a było pokłosiem:
- Tego, że znaczna część montaży, planowana na lata 2022 - 2023 skumulowała się w I połowie 2022 roku, naturalne było to, że kolejne miesiące przyniosą znaczny spadek zainteresowania instalacjami fotowoltaicznymi. Odbudowa zainteresowania może potrwać, jednak rosnące koszty energii sprawią, że mikroinstalacje prędzej czy później znów wrócą na piedestał.
- Demonizowania net-billingu przez rynek fotowoltaiczny - niechęć i strach przed nowym jest naturalna. W tym przypadku, sprawiła jednak, że wielu potencjalnych inwestorów (niesłusznie!) skreśliło na wstępie nowy system rozliczeń. Odbudowa zaufania będzie musiała potrwać.
Prawda jest jednak taka, że fotowoltaika w 2023 roku się opłaca i będzie się opłacać w kolejnych latach. Ceny prądu w Polsce, póki co będą rosły, bo energia w naszym kraju wciąż w dużej mierze pochodzi z kosztownych i obciążonych śladem węglowym elektrowni węglowych. Sposobem na, chociażby częściowe, uniezależnienie się od nich jest właśnie fotowoltaika. To najbardziej uniwersalne rozwiązanie pozwalające na produkowanie własnej energii i ograniczenie swoich rachunków za prąd nawet o ponad 70%.
Dzień dobry,
Kwestionuje opłacalność fotowoltaiki gdzie RCEm na październik wycenił 311 zł za MWh.
Jestem nowym użytkownikiem i widzę tylko wyrzucone pieniądze w błoto.
Wyprodukowałem (sprzedałem/oddałem) 900 kWh czyli dostanę za to ok 270 zł a sama pompa ciepła zjada ok 20kwh dziennie (20kwh* 30 dni =600kwh x 1,2 zł = 720 zł za sama pompę bez mrozu bo ciepłe dni są jeszcze.)
Czyli miesiąc zamykam rachunkiem ok 800 zł niedopłaty za październik.( Oprócz pompy są inne urządzenia na prąd i tu podaje sumaryczne)
Nie rozumiem jednego,
Ceny od stycznia pójdą w górę bo „muszą” a prosumentom placi się 31 groszy za kilowatogodzine bo jest za dużo energii w sieci…
Fotowoltaika się NIGDY nie zwróci!!!
Wywalone pieniadze w błoto !!
Do tej pory uważałam że fotowoltaika się opłaca dopóki jej nie założyłam. Ogólnie zużycie roczne było ok 6tys kw fotowoltakika założona na 8.2 tys kw. Od połowy kwietnia br. do końca czerwca br rozliczenie i rachunek na 450zł.
Nadal twierdzę ,że jeżeli juz inwestować w magazyn to można sobie podarować net-biling i te smieszne rozliczenia oraz kosmiczne wydatki na inwertery hybrydowe i systemy zarządzania – tym bardziej że nie da się zarobić na dostarczaniu energii do systemu. Wystarczy ograniczyć sie do banalnie prostej instalacji wyspowej a sieć traktować jako zasilanie awaryjne. Magazyn oparty na akumulatorach kwasowych z zachowaną zasadą iż prądy ładowania / rozładowania nie mogą przekraczać wartości 0,1 Q – czyli 10-cio godzinnego pradu ładowania/rozładowania co zapewnia wieloletnią eksploatację akumulatorów „na półce”. Inwertery wyspowe zapewniają właściwe kondycjonowanie akumulatorów i ich ochronę , a w przypadku braku energii z PV i akumulatorów przełączają sie na zasilanie sieciowe – umożliwiają też podładowanie magazynu z sieci. Z prostych analiz mozna wywieść wniosek że instalacja wyspowa PV w naszej strefie klimatycznej zapewnić może niezależność energetyczną przez 9 miesięcy w roku, a przez pozostałe 3 jesteśmy zwykłym odbiorcą.
Instalacji wyspowej w zasadzie nie trzeba nigdzie zgłaszać , licznik pozostaje „stary” bo żadnej energii nie oddajemy na sieć. Orientacja paneli południowa – czyli zapewniająca największe uzyski.
Inwertery wyspowe znacząco tańsze od sieciowych czy hybrydowych a są bardziej dojrzałą konstrukcją albowiem na rynku obecne od ponad 20 lat stosowane na obszarach pozbawionych sieci – przede wszystkim Afryka, Ameryka Południowa , Australia , Azja , Oceania – czyli większość naszego świata….. .
A jak jest z obciążenie różnych faz? Musi być równo, tyle samo na każdej i jak nie jest to oddajesz prąd ZA DARMO. I kij.