rachunek nowa opłata za prąd

Nowa opłata za prąd! O ile wzrośnie nasz rachunek za energię elektryczną?

Sejm zamrażając ceny prądu ochronił przed podwyżkami gospodarstwa domowe, mikro i małe firmy. Jednak już od października przyszłego roku polskie rodziny będą dopłacać spółkom energetycznym za utrzymanie elektrowni w gotowości do pracy. Ile?

Czy podwyżki za energię elektryczną są nieuniknione?

Stawki energii elektrycznej na rynku pierwotnym rosną od półtora roku, ale podwyżki te ominęły odbiorców indywidualnych. Jednak należy pamiętać o tym, że interwencja rządu nie zmniejszyła cen za prąd na stałe, ponieważ wraz z zakończeniem roku zostaną one uwolnione. Oznacza to, że ceny prądu w 2020 roku mogą być znacznie wyższe niż przed zamrożeniem, a za energię elektryczną przyjdzie nam zapłacić nawet o 30 - 50% więcej.

Niestety, nie da się w Polsce metodami prawnymi na trwałe zahamować wzrostu cen prądu. Dlaczego? Ponieważ wynika to zasadniczo z przesłanek fundamentalnych, na które wpływ mają takie czynniki, jak m.in.:

  • rosnące ceny węgla kamiennego i koszty jego wydobycia;
  • zmonopolizowanie rynku przez skonsolidowane państwowe grupy energetyczne, które jednocześnie łączą wytwarzanie i obrót energią (co może dawać możliwość manipulowania cenami hurtowymi niezależnie od rzeczywistego średniego jednostkowego kosztu wytwarzania i dyktat cenowy wobec odbiorców energii);
  • konieczność modernizacji części bloków energetycznych (dostosowujących je do restrykcyjnych norm emisji BAT);
  • rosnące ceny uprawnień do emisji CO2;
  • konieczność budowy nowych mocy wytwórczych (w związku z rosnącym zapotrzebowaniem na energię).

Innego zdania niż większość ekspertów, są jednak politycy rządzącej partii, którzy uważają, że podwyżek w przyszłym roku nie będzie. Otóż, jak powiedział ostatnio na łamach RMF FM szef kancelarii premiera Michał Dworczyk:

“Zrobimy wszystko, żeby utrzymać ceny prądu na obecnym poziomie - podobnie, jak zrealizowaliśmy nasze deklaracje dotyczące roku 2019. Jestem przekonany, że również w roku 2020 ceny prądu uda nam się utrzymać”.

Również podczas rozmowy z gazetą.pl Minister Przedsiębiorczości i Technologii Jadwiga Emilewicz potwierdziła, że:

“Z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że ceny prądu dla gospodarstw domowych w 2020 roku nie wzrosną, natomiast nie można zagwarantować, że w całej gospodarce ceny energii elektrycznej nie wzrosną”.

Ile wyniesie opłata mocowa?

Jednak jedno jest pewne, polskie rodziny czeka dodatkowa opłata za prąd w postaci opłaty mocowej, która będzie zastrzykiem gotówki dla spółek energetycznych. Już od 2021 roku państwo będzie dopłacać im za utrzymywanie elektrowni w gotowości do pracy. Ile wyniesie opłata mocowa? Na ten moment nie są jeszcze znane szczegóły dotyczące wysokości dodatkowej opłaty, ponieważ mają one zostać ogłoszone przez Urząd Regulacji Energetyki dopiero 30 września 2020 roku. Również sam mechanizm jej obliczania jest dość skomplikowany i różny dla poszczególnych grup odbiorców.

Nie mniej jednak, wstępnie mówi się, że rocznie, z własnej kieszeni, dołożymy do opłaty za energię elektryczną mniej więcej 120-150 złotych, a opłatę mocową znajdziemy na rachunku za prąd w październiku przyszłego roku. Jak tłumaczył dla “Gazety Wyborczej” Ryszard Pazdan, ekspert BCC ds. polityki środowiskowej:

“Ideą rynku mocy jest zabezpieczenie rozwoju odnawialnych źródeł energii, które na razie mają problem z niezawodnością i stałością. Wsparcie ma więc służyć utrzymaniu elastycznych rezerw, które będą uruchamiane na wypadek problemów z pokryciem zapotrzebowania na prąd”.

Jednak wielu ekspertów nie popiera tego rozwiązania

Chyba każdemu nasuwa się pytanie, dlaczego na utrzymanie elektrowni węglowych mają zrzucać się wszyscy Polacy i czy państwo nie jest w stanie wygospodarować funduszy na zabezpieczenie rezerw na ten cel? Nie lepiej byłoby raczej zrobić narodową zrzutkę na OZE, niż na nieefektywne i szkodliwe dla klimatu elektrownie węglowe? W końcu, tak czy owak, odejście od węgla będzie kiedyś konieczne i im szybciej się to stanie, tym lepiej dla nas wszystkich.

Utrzymywanie istniejących już i budowanie nowych elektrowni węglowych może narazić nasz kraj na coraz większe straty. Natomiast przez postęp technologiczny, ceny energii elektrycznej z odnawialnych źródeł w Polsce, coraz bardziej zbliżają się do cen rynkowych i są często niższe od kosztów produkcji w elektrowniach węglowych. Zdaniem wielu ekspertów, dodatkowe pieniądze powinny zostać przeznaczone na poprawę elastyczności polskiej energetyki, dywersyfikację aktywów, rozwój OZE, a w konsekwencji obniżenie szkodliwej emisji CO2, o której w ostatnim czasie jest tak głośno.

Jednak rządząca partia w ramach “dobrej zmiany” ma inny, znacznie lepszy plan, który opiera się na wspieraniu pracy elektrowni węglowych. Jednak jak podkreśla "Gazeta Wyborcza" wspomoże to tylko „powolną agonię nieefektywnych ekonomicznie starych bloków, a nowym węglówkom, które bez dopłat od początku generowałyby straty, pozwoli produkować najdroższy prąd w Europie”.

Polska nie spełnia ekologicznych wyzwań nałożonych przez UE

Nieodnawialne źródła energii takie jak gaz ziemny, węgiel czy ropa naftowa, zdominowały krajobraz energetyczny przez ostatnie dwa stulecia. Z jednej strony, umożliwiły one spektakularny postęp cywilizacyjny, z drugiej natomiast spowodowały zmiany klimatu, co wiąże się z coraz poważniejszymi zagrożeniami dla ekosystemów, zdrowia człowieka i gospodarki. Zmiany te dotykają również Europę, która już teraz boryka się ze skutkami zmian klimatu, takimi jak chociażby ekstremalne warunki pogodowe, susze, powodzie, czy podnoszący się poziom wód.

W związku z czym, łagodzenie i adaptacja do tych zmian są kluczowymi wyzwaniami, jakim musimy stawić czoło. Punktem kulminacyjnym wysiłków na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu było podpisanie Porozumienia Paryskiego w 2015 roku, w ramach którego 195 państw (w tym Polska) zawarło pierwszą w historii powszechną, globalną i prawnie wiążącą umowę dotyczącą klimatu. Celem porozumienia było ograniczenie wzrostu średniej temperatury na świecie do poziomu znacznie niższego niż 2°C, przy jednoczesnym dążeniu do zmniejszenia wzrostu temperatury do 1,5°C. Jednak jego osiągnięcie wymaga neutralności emisyjnej i jak wynika z raportu IPCC, zamknięcia do 2030 roku, co najmniej 59% kopalni węglowych.

W ramach pierwszego zestawu celów przewidziano ograniczenie poziomu emisji gazów cieplarnianych o 20% (w porównaniu z poziomami z 1990 roku). Niestety już wiadomo, że nasz kraj nie spełni ekologicznych wyzwań, jakie nałożyła na nas UE, ponieważ nie uda nam się osiągnąć nawet niezbyt wygórowanego celu, jakim jest 15% udziału OZE w produkcji energii (chociaż Ministerstwo Energii i premier podkreślali, że Polska jest na dobrej drodze do spełnienia zakładanych celów). Jak wynika z dokumentu Ministerstwa Energii przesłanego do Komisji Europejskiej, w 2020 roku udział OZE w zużyciu energii finalnej brutto wyniesie tylko ok. 13,8%.

Przy czym, nie napawa optymizmem również fakt, że Polska ma małe szanse na osiągnięcie kolejnego celu jakim jest 21% udziału OZE za 10 lat (przez ostanie 4 lata moc OZE stoi cały czas w miejscu) Ważniejszą kwestią jest bowiem dopłacanie do nierentownych elektrowni węglowych i kopalni.

Komentarze dołącz do rozmowy
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Szef
Szef
2020-07-16 10:12

Górnikom trzeba dać zarobić na przywileje.