Kryzys fotowoltaiczny w Niemczech
Niemiecki plan od samego początku zakładał przede wszystkim wsparcie dwóch filarów OZE – energetyki wiatrowej oraz słonecznej. W pierwszym wypadku można stwierdzić, że mamy do czynienia ze stabilnym rozwojem, gorzej jest natomiast z fotowoltaiką.
W Niemczech instaluje się coraz mniej paneli słonecznych, tak źle nie było od 2007 roku – w latach 2010-2012 instalowano ok. 7000 MW, natomiast w 2014 roku liczba ta spadła do 1900 MW. Taka sytuacja zagraża realizacji niemieckiego planu, który zakładał przyrost mocy z farm fotowoltaicznych rocznie o 2400-2600 MW. Kryzys w branży solarnej odczuwają również firmy fotowoltaiczne – regularnie zamykane są przedsiębiorstwa i redukowane są stanowiska pracy. Odpowiedzią na narastające problemy miała być reforma z 2014 roku, niestety energetyka solarna pozostała w kryzysie.
Kolejnym planem ratowania sytuacji jest zamrożenie obniżki taryfy gwarantowanej dla energii słonecznej – wcześniejsze jej zmniejszenie skurczyło rynek fotowoltaiczny o połowę. Co ciekawe, chociaż ceny energii na rynku terminowym spadły, to Niemcy i tak płacą coraz wyższe rachunki. Dlaczego? Otóż wzrastają koszty systemu wsparcia OZE – w przyszłym roku wprowadzone zostaną wyższe opłaty m.in. za przesył energii.
Niemcy płacą dużo, ale nie narzekają
Transformacja energetyczna w Niemczech to wyzwanie dla wszystkich, w szczególności mocno czują je niemieckie gospodarstwa domowe – już dzisiaj przeciętna niemiecka rodzina płaci o 40 proc. więcej, niż wynosi średnia europejska. W przeciągu 9 lat stawka opłaty OZE wzrosła aż o 600 proc. - rocznie Niemcy wydają około 1000 euro na prąd, natomiast ok. 210 euro to opłaty OZE.
Chociaż koszty są wysokie, to należy wspomnieć (może to być dla nas trochę dołujące :( ), że w budżecie gospodarstw domowych koszty na energię w Niemczech stanowią 7,8 proc., natomiast u nas jest to aż 12 proc. (dane wg GUS). Pomimo wielu przeszkód, Niemcy nie zniechęcili się do transformacji energetycznej i nadal utrzymuje się dla niej bardzo wysokie poparcie.