Pożary fotowoltaiki w Polsce. Analiza i dane enerad.pl
Spis treści – Czego dowiesz się z artykułu?
“Pożary instalacji fotowoltaicznych w Polsce coraz częstsze…” czyli clickbait w czystej postaci
Żeby wystraszyć się fotowoltaiki, nie trzeba było dotrzeć do zawartości artykułu. Już same nagłówki, skonstruowane w sensacyjny sposób wzbudzały niepokój. Nie trzeba być jednak medioznawcą, by zauważyć, że ich treść została specjalnie opracowana w taki sposób, by przyciągać jak najwięcej uwagi i klików – to tzw. clickbait. Clikbaitowe nagłówki często podsumowują poruszany temat w zniekształcony sposób, który, o ile nie zapoznamy się z treścią artykułu, może wprowadzać w błąd.

Źródło: https://innpoland.pl/168501,panele-fotowoltaiczne-przyczyny-pozarow-brak-regulacji-w-prawie

Źródło: https://www.komputerswiat.pl/artykuly/redakcyjne/fotowoltaika-robiona-po-kosztach-w-polsce-i-w-europie-rosnie-liczba-pozarow/beg7sr0

Źródło: https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/panele-fotowoltaiczne-przyczyna-pozarow-przyczyna-zla-instalacja/hkmtlyt
Problem jest jednak taki, że jak wynika z badania przeprowadzonego w 2010 roku przez firmę Outsell, że ok. 44% użytkowników Google News czyta jedynie nagłówki artykułów. Można więc założyć, że połowa osób, które spotkała się z artykułem nie wyniosła z niego nic, poza tym, że fotowoltaika nie jest bezpieczna, bo coraz częściej wywołuje pożary.
Co gorsza, nawet gdyby te osoby zapoznały się z treścią artykułów, wyniosłyby z nich niewiele więcej. Zagadnienia poruszane w artykułach nie zawsze były bowiem przedstawione w szerszym kontekście, który jest konieczny do prawidłowej oceny ryzyka związanego z pożarami fotowoltaiki. Nie zawsze – bo z częścią wniosków, które padły, muszę się zgodzić. Zacznijmy jednak od tego, z czym zgodzić się nie mogę.
Pożary instalacji fotowoltaicznych w Polsce – oficjalnych danych brak
Nagłówki i treść wspomnianych artykułów, mocno sugerują, że incydenty pożarowe zdarzają się w Europie i w samej Polsce coraz częściej.
Problem jest jednak taki, że o ile kraje wspólnoty faktycznie prowadziły badania nad częstotliwością takich zdarzeń, o tyle Straż Pożarna w Polsce nie prowadzi żadnych oficjalnych statystyk dotyczących udziału instalacji fotowoltaicznych w incydentach pożarowych. Stwierdzenie, że w Polsce przybywa takich przypadków jest więc nadużyciem.
Pomimo tego, wspomniane artykuły przedstawiające fotowoltaikę jako ogromne ryzyko pożarowe, oparto na informacje z rynków europejskich, a konkretnie z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch. Z przytoczonych danych wynikało, że:
- w Wielkiej Brytanii na 1 mln instalacji przypada 15-18 pożarów fotowoltaiki,
- w Niemczech na 1,3 mln przypadało ok. 430 pożarów.
- we Włoszech, w 2012 roku było ponad 700 pożarów.
Warto przy tym podkreślić, że we wszystkich artykułach zabrakło źródeł do powyższych statystyk, co ograniczało Czytelnikom możliwość szerszego zapoznania się z tematem i zweryfikowania zawartych tam danych. Dlatego ja pokusiłam się o ich weryfikację. Poniżej znajdziecie kilka słów na temat każdego badania.
Jakie ryzyko pożarów instalacji fotowoltaicznych w Polsce? Dane z Niemiec i Wielkiej Brytanii
Przytoczone dane dotyczące rynku niemieckiego pochodzą z badania TÜV Rheinland i Instytut Systemów Energetyki Słonecznej im. Fraunhofera opublikowanego w 2015 roku. Obejmuje ono wszystkie systemy PV (mikroinstalacje i farmy). Badanie było przeprowadzane przez kilka lat i wynikało z niego, że na 430 szkody pożarowe związane z fotowoltaiką, zaledwie 210 wywołał sam system PV. Po przeliczeniu okazuje się, że problemy wystąpiły zatem zaledwie w 0,016% ogółu zainstalowanych systemów PV.
Z badania wynikało, że najczęściej przyczyną pożaru był czynnik zewnętrzny, np. wyładowanie atmosferyczne (ok. 56% przypadków), błędy montażowe (18%) i awaria sprzętu (17%).
Statystyki dotyczące Wielkiej Brytanii pochodzą natomiast z badania przeprowadzonego przez BRE National Solar Center w 2017 roku i również obejmują wszystkie instalacje fotowoltaiczne. Zgłoszenia dotyczące pożarów były zbierane przez 7 lat. Na ok. 1 mln instalacji odnotowano zaledwie 58 incydentów pożarowych, co daje 0,0058% wszystkich instalacji.
Badanie BRE wykazało, że w 47% przyczyna pozostała nieustalona, w 26% przypadków źródłem problemu był błąd montażu, a w 15% – wyładowanie atmosferyczne.
Według artykułu dane te nie odnosiły jednak dostatecznie się do polskich realiów (jako argument ku temu podano niską kulturę techniczną w Polsce), nie skupiano się więc na nich, a na danych z Włoch z 2012 roku (!).
Statystyki pożarów fotowoltaiki z Włoch – wyrwane z szerszego kontekstu
Tu pojawia się pierwszy zarzut, bo dane z Włoch dotyczące pożarów nie zostały w żaden sposób odniesione do ogólnej liczby działających instalacji – co znacząco zakrzywia odbiór informacji. Przytoczone ponad 700 pożarów to dużo – szczególnie, gdy liczbę tę zestawimy z danymi z Niemiec i Wielkiej Brytanii. Liczba ta jednak nie powinna paść bez zaznaczenia szerszego kontekstu. Jest bowiem znaczna różnica między, taką liczbą 700 incydentów w kontekście 100 tysięcy zamontowanych instalacji a 1 mln zamontowanych instalacji. W pierwszym przypadku współczynnik występowania pożaru zbliża się do 1% (i wynosi 0,7%). W drugim, stanowi niewielki ułamek procenta (0,07%).
Podanie wyłącznie liczby odnotowanych pożarów, bez szerszego przedstawienia rynku fotowoltaicznego może wprowadzać Czytelnika w błąd.
Co więcej, również w tym przypadku nie podano żadnych informacji na temat źródła danych. W związku z tym, zaangażowany Czytelnik nie ma jak samodzielnie zweryfikować, czy statystyki te są prawdziwe i jak odnoszą się do całego rynku.
Postanowiłam więc sprawdzić skąd wzięto przytoczone informacje. Jak wynika z moich poszukiwań, statystyki dotyczące pożarów fotowoltaiki we Włoszech mogą pochodzić m.in. z artykułu “Fire Risk Assessment of Photovoltaic Plants. A Case Study Moving from two Large Fires: from Accident Investigation and Forensic Engineering to Fire Risk Assessment for Reconstruction and Permitting Purposes”, opracowanego przez zespół naukowców z Włoch.
Poniżej znajduje się wykres z artykułu, przedstawiający ilość incydentów pożarowych związanych z fotowoltaiką we Włoszech, w latach 2003-2014. Rok 2012 w istocie wypada najgorzej – odnotowano wówczas ok. 780 pożarów. Jednak już w kolejnych latach można zaobserwować systematyczny spadek tego typu zajść.
Co ciekawe, również i w tym artykule zabrakło odniesienia do ogólnej liczby instalacji PV działających w tamtym okresie, we Włoszech.

Źródło: Fiorentini L., Marmo L., Danzi E., Puccia V., 2016, Fire risk assessment of photovoltaic plants. a case study moving from two large fires: from accident investigation and forensic engineering to fire risk assessment for reconstruction and permitting purposes, Chemical Engineering Transactions, 48, 427-432 DOI:10.3303/CET1648072
Wystarczyło jednak chwilę poszukać, by dotrzeć do włoskiego raportu opracowanego przez Gestore servizi energetici, z którego wynika, że w 2012 roku we Włoszech działało 478.331 instalacji fotowoltaicznych.
Odnieśmy te dane do incydentów pożarowych, jakie miały miejsce w Polsce w 2020 roku. Jak wynika z danych Państwowej Straży Pożarnej w zeszłym roku pojawiło się 128.738 pożarów. Z tego, ok. 32% (czyli ok. 41.912 pożarów) wynikało z wad procesów technologicznych i nieprzestrzegania wytycznych technologicznych. Sporo problemów wywołała też nieostrożność w posługiwaniu się otwartym ogniem (zapałkami, papierosami) – ok. 28.172 pożarów. Wady i niewłaściwa eksploatacja urządzeń elektrycznych (przewodów, oświetlenia, odbiorników elektrycznych) były przyczyną ok. 16.180 pożarów.

Źródło: dane statystyczne PSP
Zatem, nawet przy założeniu niskiej kultury technicznej w Polsce, trudno założyć, że ryzyko pożarów fotowoltaiki w Polsce zbliży się do ryzyka pojawienia się ognia w wyniku nieostrożności, nieprzestrzegania procesów technologicznych czy zasad eksploatacji urządzeń i środków transportu.
Oczywiście nie można zapominać, że wraz z liczbą montowanych instalacji, ryzyko zapłonów statystycznie może się zwiększać – chociażby ze względu na efekt skali. Wraz ze wzrostem popularności danego rozwiązania, będą jednak krystalizować się coraz to lepsze praktyki projektowania, montażu i eksploatacji instalacji PV, dzięki którym korzystanie z nich nie powinno wiązać się z większym niebezpieczeństwem.
Rozwój technologii to mniejsze ryzyko pożaru instalacji fotowoltaicznych w Polsce i Europie
Omawiając ryzyko pożaru na podstawie danych z Włoch czy Niemiec, warto jeszcze wziąć pod uwagę jeden aspekt – czas, który upłynął od ich opublikowania.
Instalacje fotowoltaiczne, choć rozwijane już o lat 50-tych XX wieku, naprawdę popularne zaczęły stawać się dopiero na początku XXI wieku. Masowa produkcja paneli rozpoczęła się w 2000 roku. Instalacje powstające w pierwszej dekadzie XXI wieku mogłyby być zatem obarczone dolegliwościami wieku młodzieńczego, z jakim mierzyła się wówczas fotowoltaika. Techniki produkcji oraz montażu paneli fotowoltaicznych i pozostałych elementów instalacji były wówczas wciąż intensywnie rozwijane, co zawsze wiąże się potencjalnie większym ryzykiem błędów czy awarii.
Dla fotowoltaiki, dekada to jednak jak cała epoka. Produkty, z którymi obecnie mamy do czynienia, nie są tymi samymi, które można było spotkać w 2012 roku. Udoskonalenie technologii, które przełożyło się m.in. na spadek cen fotowoltaiki, miało również pozytywny wpływ na jakość produktów fotowoltaicznych.
Aktualnie, podzespoły fotowoltaiczne oraz procedury montażu muszą sprostać wielu normom, bardziej rygorystycznym niż te, sprzed kilku lat wstecz. Mowa tu m.in. o:
- PN-EN 62305-2;
- PN-EN 50618:2015-03 P;
- PN-EN IEC 61730-1:2018-06 P;
- PN-EN 61194:2002 P;
- PN-EN 61643-31:2019-07 E;
- PN-EN 62920:2018-02 E;
- PN-HD 60364-7-712:2016-05 P.
Czas w tym przypadku działa na naszą korzyść – nowsze produkty są bardziej dopracowane i bezpieczniejsze. Również obowiązujące normy projektowania, budowy podzespołów fotowoltaicznych oraz projektowania i montażu systemów fotowoltaicznych podlegały zmianom, mającym zapewnić większe bezpieczeństwo działania instalacji PV.
Trend spadkowy w ilości pożarów można zresztą zauważyć już w przytoczonych danych. W 2012 roku liczba pożarów PV we Włoszech wyniosła aż ok. 780. Ale już w 2013 było ich już o ok. 200 mniej. Również w 2014 roku można było zaobserwować spadek do ok. 450 incydentów. Badanie z 2015 roku w Niemczech wykazało ok. 430 zapłonów instalacji. Dwa lata później, w 2017 roku w Wielkiej Brytanii (czyli w kraju o zbliżonej kulturze technicznej) odnotowano już zalewdwie kilkanaście pożarów.
Błędy przy montażu mogą być źródłem pożaru instalacji PV w Polsce
Choć część aspektów poruszonych we wspomnianych wcześniej artykułach nosiło znamiona taniej sensacji, jest coś, z czym muszę się zgodzić. Kluczem do bezpiecznej instalacji fotowoltaicznej faktycznie jest wybór profesjonalnej firmy fotowoltaicznej oraz pewnych podzespołów.
Wspominałam już wcześniej, że według badań, błędy przy montażu to jedna z częstszych przyczyn pożarów. Z badania opracowanego w 2019 roku przez TNO (Netherlands Organisation for applied scientific research) wynika, że ok. 70% pożarów związanych z fotowoltaiką było spowodowanych błędnym stosowaniem konektorów MC4, a konkretnie – korzystaniem ze złączek od różnych producentów. Jak zauważyli autorzy badania:
– Jeśli dwa złącza nie łączą się prawidłowo lub jeśli między dwoma biegunami styku występuje warstwa korozyjna, może wystąpić opór przejściowy. (…) Taki opór może prowadzić do wydzielania ciepła, które może spowodować wzrost temperatury, a złącze ostatecznie stanie się punktem zapłonu pożaru. Może to prowadzić do oporów przejścia, łuków wewnętrznych, wydzielania ciepła i ostatecznie pożaru.
Choć konektory na pierwszy rzut oka mogą wydawać się identyczne, mogą być wyprodukowane z wykorzystaniem z innych stopów metali, innych konstrukcji styków czy innych tworzyw (obudowy). Nawet niewielka niekompatybilność może stanowić zagrożenie. A takich potencjalnych źródeł problemu może być więcej – np. niewłaściwie dobrane zabezpieczenia, źle dociśnięte złączki, źle dokręcone śruby, brak odstępów wentylacyjnych, luźno zwisające przewody i wiele, wiele innych.
Chcesz zmniejszyć ryzyko pożaru instalacji fotowoltaicznej? Nie oszczędzaj na niej!
Profesjonalne firmy fotowoltaiczne, które mogą pochwalić się wieloletnim doświadczeniem, mają świadomość tego, jak powinien wyglądać prawidłowy montaż paneli fotowoltaicznych. Stosują się one do przyjętych zasad i norm związanym m.in. z projektowaniem, montażem oraz odbiorem instalacji fotowoltaicznej, co przekłada się na większe bezpieczeństwo instalacji. Rzetelni, doświadczeni instalatorzy bardzo często mają wypracowane własne standardy pracy i weryfikacji, dzięki którym dodatkowo podnoszą jakość oferowanych usług. Tym nie mogą się jednak pochwalić wszystkie firmy na rynku.
Jednocześnie znalezienie profesjonalnej firmy fotowoltaicznej może być proste. Na rynku działa bowiem obecnie ok. 18 tysięcy instalatorów. Przy czym część z nich jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy temu zajmowała się zupełnie inną branżą bądź w ogóle nie istniała. Takie podmioty, często oferują wyraźnie niższą cenę, za którą idzie równie niska jakość komponentów i wykonania. A to gotowy wzór na wyższe ryzyko pożaru.
Dlatego, by znaleźć godną zaufania firmę fotowoltaiczną, warto poświęcić dłuższa chwilę. Zanim podejmiecie decyzję, dokładnie przeanalizujcie m.in. ofertę (w szczególności podzespoły), okres funkcjonowania firmy, posiadane referencje i doświadczenie. Pamiętajcie, że macie też do dyspozycji nasz ranking firm fotowoltaicznych, w którym znajdziecie zestawienie firm instalujących fotowoltaikę, przestrzegających najlepszych standardów i cieszących się zaufaniem klientów.
Ryzyka pożaru – czy to fotowoltaiki czy jakiekolwiek innego urządzenia, nigdy nie da się wyeliminować w 100%. Można jednak zadbać o to, by było jak najmniejsze. Obowiązkiem mediów, jako podmiotów opiniotwórczych, jest rzetelna edukacja i wspieranie inwestorów w odpowiedzialnych wyborach. Analizowanie tak istotnego tematu, jaki są pożary instalacji PV, w oparciu o wyrywkowe dane sprzed kilku lat nie powinno mieć zatem miejsca. Może to bowiem wprowadzać Czytelników w błąd oraz budować nieuzasadnione obawy.