Wpływ pyłków na wydajność paneli
Badacze NREL przeanalizowali wpływ pyłków na wydajność pięciu dużych elektrowni słonecznych w Karolinie Północnej. Wyniki, opublikowane w IEEE Journal of Photovoltaics, obalają powszechne przekonanie, że częste opady deszczu minimalizują skutki zabrudzenia paneli. W okresach szczytowego pylenia drzew takich jak cyprysy, jałowce, sosny czy dęby, straty produkcji mogą sięgać nawet 10%.
Regularne czyszczenie konieczne mimo opadów
Zakończenie szczytowego sezonu pylenia nie przywróciło pełnej wydajności paneli, nawet po licznych opadach deszczu. NREL podkreśla, że w regionach z częstymi opadami deszczu, planowane czyszczenie może być niezbędne, aby uniknąć znacznych strat finansowych i niedostatecznej wydajności systemu.
W związku z tymi odkryciami, NREL oraz Solar Unsoiled projektują kolejne badania, mające na celu głębsze zrozumienie mechanizmów i ryzyka związanego z pyłkami i biozanieczyszczeniami w południowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych. Elektrownie słoneczne, które brały udział w badaniu, były w użytkowaniu przez ponad siedem lat bez ręcznego czyszczenia. Po mechanicznym czyszczeniu mokrą szczotką odnotowano wzrost wydajności od 5% do 11%.
Przemyślenia o myciu paneli fotowoltaicznych
Badania te mogą zrewidować dotychczasowe podejście branży, zakładające, że panele fotowoltaiczne nie wymagają specjalnej strategii związanej z myciem. Rzeczywistość okazuje się bardziej złożona – nie istnieje uniwersalne rozwiązanie dla każdej instalacji fotowoltaicznej. Każda z nich działa w innych warunkach, a kluczem do zachowania ich sprawności jest regularna kontrola stanu modułów. Przykładowo, moduły zamontowane na obszarach, w których pojawiają się tłuste sadze z kominów lub osady żywiczne z drzew iglastych będą wymagać większej uwagi niż panele, na których osadza się wyłącznie kurz. Warto to brać pod uwagę rozważając mycie paneli fotowoltaicznych.
Nie przypominam sobie aby ktoś obiecywał że mycie paneli jest zbędne……. Mało tego pyłki skutecznie ograniczają wydajność tak jak zwykły kurz niesiony wiatrem , jeszcze gorszy jest smog z kominów – dlatego mycie wczesną wiosną jest wręcz obowiązkowe. Pyłki sa do tego stopnia „upierdliwe” ,że niekiedy po spłukaniu paneli na drugi dzień wypadało by to zrobić kolejny raz bo tyle tego dziadostwa się zbiera . Zjawisko szczególnie widoczne na panelach położonych bardziej płasko – np. carporty.
Już się przyzwyczaiłem i podlewam ogród wodą zebraną ze spłukiwania paneli…..
Pyłki da się spłukać strumieniem wody z węża ogrodowego , podobnie zwykły kurz pochodzący z prac polowych. Znacznie gorzej jest z osadami smogowymi z kominów bo detergent „do naczyń” nie daje rady. Wtedy stosuję preparaty do tłuszczu (oczywiście dedykowane do kuchni , grilli , piekarników ) ale nigdy nie używam preparatów przemysłowych bo z reguły są agresywne wobec aluminium . Woda z takiego mycia nie koniecznie nadaje sie na podlewanie ogrodu – u mnie płynie wtedy do kanalizacji co komplikuje instalację nawadniającą (dodatkowe zawory-sterowanie) . Odrębnym problemem jest twardość wody – z deszczówka nie ma na ogół problemu ale juz wodociągowa czasami może być kłopotliwa. Z tego też powodu mycie zaczynam tuż spodziewanym deszczem aby opad spłukał twardszą wodę wodociągową.
dlatego dobrze wybrać firmę, która ogarnia temat. nam wszystkich informacji udzielili w Hymon, co, kiedy, jak się zajmować panelami itd. fachowcy to podstawa.