„VoltAce to największy koszmar dostawców energii, którzy próbowali ukryć go przed zwykłymi konsumentami, a nawet zakazać jego sprzedaży w sklepach.
Giganci energetyczni czują się zagrożeni przez to urządzenie i jego potencjał do obniżenia ich zysków.
Jednak dzięki Internetowi sekret się wydał i zwykli ludzie mogą teraz czerpać zyski z mniejszego ogólnego zużycia prądu, a także z oszczędności dotyczących sprzętu gospodarstwa domowego.”
Brzmi fantastycznie? Oczywiście! I między fantastyczne opowieści należy takie obietnice włożyć. Powyższy tekst jest częścią reklamy, na jaką natknęła się redakcja Enerad.pl w serwisie YouTube. Sprzedawca oferuje nam małe urządzenie, które wystarczy włączyć do gniazdka. Postanowiliśmy więc sprawdzić, na czym polega owo cudowne obniżanie rachunków za prąd i czy jest to w ogóle możliwe.
Trzeba przyznać, że cała reklama jest bardzo sugestywna. To gra na emocjach i stereotypach. W dodatku prawdziwe informacje mieszają się z obietnicami bez pokrycia. Dowiadujemy się więc o tym jak bardzo rosną ceny energii [fakt]. Pojawia się też autorytet: Nikola Tesla, wielki wynalazca [fakt]. Jest też rozbudzona nadzieja, bo podwyżki cen energii [fakt] sprawiają, że szukamy oszczędności. Na dokładkę wszystko zawdzięczmy niemieckiemu start-upowi. To skłania do skojarzenia z niemiecką solidnością [stereotyp]. Wszystko zostało doprawione pseudonaukowym bełkotem. Gdyby jednak to jeszcze kogoś nie przekonało, to dystrybutor ma też coś dla miłośników teorii spiskowych:
„Mówiąc krótko, giganci energetyczni robią niezły przekręt i dopóki ich działanie nie zostanie uregulowane, nadal będzie im to uchodzić na sucho.
Ale zwykli konsumenci nie przegrali jeszcze tej bitwy. Szczęśliwie nowe inteligentne technologie mogą ułatwić przeciętnemu konsumentowi obniżenie wysokości miesięcznych rachunków nawet o 90% już w miesiąc po pierwszym miesiącu.”
Skoro o międzynarodowym spisku mowa, to chcąc nie chcąc, musieliśmy wcielić się w rolę agenta Mouldera. Cała sprawa pachnie nam bardziej Archiwum X, niż wynalazkiem chroniącym nasze portfele.
Rachunki za prąd niższe o 50 czy 90 procent?
Oczywiście skontaktowaliśmy się z dystrybutorem urządzeń. Chcieliśmy wiedzieć, co sprawi, że otrzymamy niższy rachunek za prąd nawet o 50% (VoltAce raz informuje o 90%, a raz 50% oszczędnościach).
Odpisał nam „Rady, Customer Service Representative”. Według przedstawiciela firmy urządzenie „oszczędza i redukuje energię stabilizacji napięcia, co z kolei przekłada się na zmniejszenie zapotrzebowania na moc szczytową i mniejsze marnotrawstwo niskiej mocy przy wysokiej efektywności energetycznej. Niska moc jest zatem przechowywana i przetwarzana przez urządzenie.”
Jego działanie jest bliźniaczo podobne do filtra sieciowego. Filtr chroni przed zakłóceniami „wyłapując” wahania o wysokiej częstotliwości i zapobiegając szczytom napięcia. Nie ma to jednak większego wpływu na zużycie energii, gdyż urządzenia i tak pobierają jej tyle, ile zażądają. Co więcej, same posiadają odpowiednie zabezpieczenia.
Filtry sieciowe znają niektórzy melomani. Różnice w brzmieniu są jednak bardzo subiektywne. Część audiofili ostrzega, że filtry sieciowe mogą za bardzo osłabić szczyty napięciowe. Zakłóca to działanie stopnia mocy.
Oszczędzała na rachunkach? Dostała gigantyczny!
Zainteresował nas też „Mark Rady” ze wsparcia klienta. Zdjęcie w mailu bliźniaczo przypomina Brendona Nata. Ten drugi jest postacią prawdziwą i pisze o marketingu dla serwisu Aspired Vision. Maila dostaliśmy z liveagento.com. To kolejny tajemniczy pośrednik zajmujący się obsługą zamówień i płatności internetowych.
Jeszcze ciekawiej robi się, gdy zaczynamy sprawdzać osoby, które na stronie getvoltace.com użyczają swojej twarzy w celu uwiarygodnienie oferty. Czy naprawdę jej użyczają?
Na jednym ze zdjęć występuje pani opatrzona cytatem: „VOLTACE poprawił moje życie na tak wiele sposobów!” Kim jest kobieta z reklamy? Poszukiwania zaprowadziły nas do redakcji brytyjskiego tabloidu Daily Mail. I to jest najlepsze podsumowanie wiarygodności VoltAce.
Pani pozująca do zdjęcia, to Anne Roberts z Ashburton… ofiara błędu sieci Orange! Dokument, który trzyma w ręku to biling opiewający na 27 tys. funtów. Amy Oliver, dziennikarka z weekendowego dodatku gazety wyjaśnia, że na zdjęciu jest wyciąg z jej konta w National Westminster Bank. Orange obciążył jej rachunek sumą ok. 27 000 funtów po tym, jak kupiła telefon na kartę za 20 funtów podczas wakacji w Walii.
Trochę śmiesznie i strasznie zarazem, ale dalej jest równie ciekawie. Dystrybutor ujawnia nam oblicze trzech tajemniczych dżentelmenów. To „twórcy tego nowego, potężnego urządzenia zostali sfotografowani w niemieckim Berlinie podczas pokazów” (pisownia oryginalna).
Trzeba przyznać, że trio w krawatach musi być bardzo zalatane. Występują bowiem na stronie… Asia Business Centre. Do zdjęcia przyznaje się też prokurator sądowy w okręgu Calatayud. Panowie uśmiechają się dom nas także z bloga Altrupreneur oraz ze strony „BBCO” zajmującą się współpracą handlową z siedzibą w Tallinie.
Uważaj na internetowe promocje
Czym jest więc VoltAce? Takim właśnie zlepkiem prawd, półprawd i nieprawdziwych informacji. Za urządzenie, które trzeba włożyć do kontaktu dystrybutor żąda 229 zł. Dwa kosztują 398 zł, a trzy 525 zł. W redakcji Enerad znaleźliśmy przynajmniej 526 sposobów jak lepiej wydać swoje pieniądze.
Jeśli masz wątpliwości dotyczące rzetelności reklamy lub uczciwości sprzedawcy możesz otrzymać pomoc w UOKiK.
Jeśli napotkałeś na podobną ofertę,
No a może by tak kupić takie urzadzenie , „wybebeszyć” zrobić analizę techniczną i pokazać światu co to za brednie ?
A w kwestii rachunków i oszczędności 90% – to jedynie nadaje sie instalacja PV typu off-grid……. na tanich chińskich falownikach z „kwasowym” magazynem na 48V…… przetestowane przynajmniej i działa , a najfajniejsze jest to że nie trzeba nikomu tego zgłaszać. wymieniać liczników czy analizować śmieszne rozliczenia net-bilingowe.