Obowiązek OZE dla zielonych certyfikatów wynosić będzie 5%
Pierwotnie resort klimatu sugerował, by obowiązek OZE dla zielonych certyfikatów wyniósł 11% w 2024 r. i stopniowo malał, aż do 9% w 2026 r. W przypadku błękitnych certyfikatów oprocentowanie miało być stałe i wynieść 0,5%.
Wszystko wskazuje jednak na to, że te propozycje są już nieaktualne. Z nowej wersji rozporządzenia wynika, że wysokość obowiązku OZE na najbliższy rok wyniesie 0,5% w przypadku błękitnych certyfikatów i 5%, zamiast 11%, w przypadku ich zielonej wersji.
Apel do premiera
W związku z proponowanymi zmianami, niektóre organizacje wystosowały do premiera Mateusza Morawieckiego wspólny apel, w którym poprosiły o niedestabilizowanie rynku świadectw pochodzenia energii. Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), w ten sposób:
Rząd zamiast rozwijać wytwarzanie najtańszej dziś energii potrzebnej polskiej gospodarce, swymi działaniami zatrzymuje w Polsce jej rozwój.
Skutkiem obniżenia limitu będą - według PSEW - problemy z utrzymaniem rentowności źródeł wytwórczych funkcjonujących w tym systemie wsparcia i w efekcie upadek podmiotów z branży.
Celem apelu, było zwrócenie uwagi na potrzebę powrotu do wcześniejszej koncepcji ustalającej obowiązek OZE dla zielonych certyfikatów, na poziomie co najmniej 11% w 2024 r. Jednak wysiłki okazały się nieskuteczne. 29 sierpnia 2023 r. w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie ustalające obowiązek OZE dla zielonych certyfikatów na 2024 r. na poziomie zapowiadanych 5%.
Rząd twierdzi inaczej
Według rządu poziom obowiązku OZE określony w rozporządzeniu przyczyni się do stabilności i przewidywalności warunków funkcjonowania rynku OZE dla uczestników systemu świadectw pochodzenia energii.
Jak argumentuje rząd, koszt i umorzenie zielonych certyfikatów istotnie wpływają na cenę prądu dla odbiorcy końcowego, ponieważ są one na niego przeniesione. Obniżenie limitów ma zmniejszyć finansowe obciążenie Polaków w obliczu rekordowo wysokich cen energii.
……Dać gorylowi skalpel i niech operuje w szpitalu……. tak mniej więcej wygląda zarządzanie energetyką w Polsce. Bez ładu składu i przez osobniki skrajnie niekompetentne. Nawet „za babki komuny” na stanowiskach technicznych w ministerstwach pracowali ludzie z doswiadczeniem w danej branży . Nabieram przekonania że ktoś specjalnie niszczy energetykę w Polsce – obstawiam rosyjską agenturę wpływu aktywną szczególnie w „ochronie klimatu”. W tym konkretnym przypadku idzie o likwidacje konkurencji na rynku OZE : wyciecie drobnych przedsiebiorców i wszystkich „obcych” czyli nie związanych z koncernami energetycznymi i petryfikacja starego modelu sieci ( wielkie elektrownie, sieci, operatorzy końcowi) . Nie ma miejsca na żadną prywatę – co widać w net bilingu. Dlatego też staję sie fanem instalacji wyspowych (off-grid). Nawet duże przedsiębiorstwo można tak zoptymalizować ,że zużycie energii z sieci będzie symboliczne i nie trzeba robić tego rewolucyjnie tylko etapami .