Ujemne ceny energii - co to znaczy?

Ujemne ceny energii - co to znaczy?

Dla wielu osób ujemna cena jest fenomenem, które kłóci się z logiką ekonomiczną i zdrowym rozsądkiem. Tymczasem, w energetyce, ujemne ceny energii wcale nie są rzadkim zjawiskiem, jak mogłoby się wydawać. W tym artykule odpowiemy na pytanie, co to znaczy, że ceny energii są ujemne? Wyjaśnimy też kwestie związane z ujemnymi cenami energii a fotowoltaiką.

Ujemne ceny energii - co to znaczy?

Ujemny ceny energii oznaczają, że wytwórcy energii są gotowi dopłacać za odbiór i konsumpcję dostarczanej przez nich energii. W praktyce działają one tak, że jeśli cena energii wynosi np. - 100 euro za MWh, to producent tej energii właśnie tyle zapłaci odbiorcy by ją kupił.

Ujemne ceny energii - co to znaczy dla odbiorców końcowych?

Ujemne ceny energii można zaobserwować na giełdach energii - m.in. w wielu krajach Europy, a od niedawna - również w Polsce. Dotyczą jednak (póki co) jedynie profesjonalnych uczestników giełd - firm zajmujących się sprzedażą energii, dużych konsumentów energii (np. przemysłu energochłonnego) i dużych wytwórców energii. Ujemne ceny energii obecnie nie mają obecnie bezpośredniego wpływu na koszty energii u odbiorców indywidualnych (konsumentów, małych firm etc.), gdyż stawki, po których kupują oni prąd są ustalane z rocznym wyprzedzeniem. Sytuacja ta może ulec zmianie, gdy pojawią się taryfy dynamiczne. Dzięki nim również odbiorcy indywidualni będą mieli możliwość zakupu energii w okresach ujemnych cen energii.

Skąd się biorą ujemne ceny energii?

W dużym skrócie, ujemne ceny energii pojawiają się wtedy, gdy niski popyt na energię elektryczną zbiega się z wysoką produkcją, m.in. wtedy, gdy występuje wzmożona generacja z fotowoltaiki i elektrowni wiatrowych. Nie jest jednak tak, że to energia z OZE jest źródłem ujemnych cen - po prostu uwydatnia ona problemy z brakiem elastyczności systemu energetycznego. By lepiej zrozumieć mechanizmy stojące za pojawieniem się ujemnych cen energii, trzeba poznać sposób działania rynków energii i obowiązujących tam mechanizmów sprzedażowych.

Ujemne ceny energii na rynek energii - informacje wstępne

W wielu krajach na świecie (w tym również w Polsce i krajach europejskich) wytwarzanie i konsumpcja energii funkcjonuje w ramach tzw. giełdowego rynku energii. Wyprodukowany  prąd trafia na aukcje, gdzie zainteresowane podmioty mogą go zakupić według proponowanych stawek. Prąd to jednak dość specyficzny towar - możliwości jego przechowania są ograniczonego, a do tego jest to dość kosztowne. Jednocześnie nadwyżka lub niedobór energii, mogłaby doprowadzić do utraty bezpieczeństwa energetycznego i poważnych konsekwencji gospodarczych. Dlatego dąży się do zbilansowania obu stron.

Handel na giełdzie energii prowadzony jest na tzw. rynku terminowym i rynku spotowym. Na rynku spot, cena energii jest ustalana w relacji do ceny zaproponowanej przez najdroższego producenta dostarczającego energię w systemie (to tzw. cena krańcowa). Jednocześnie, rynek energii zaprojektowany jest w taki sposób, by na rynek w pierwszej kolejności trafiała energia o najniższym koszcie wytworzenia. Wraz ze wzrostem popytu na energię do rynku mogą dołączać kolejni producenci o wyższym koszcie wytworzenia. Tym samym, prąd na giełdzie energii jest najdroższy wtedy, gdy jest na niego największy popyt. I w drugą stronę - przy niskim zapotrzebowaniu na energię, jej cena spada.

Ujemne ceny energii to efekt braku elastyczności systemu

Przez lata, najtańszą energią była ta wyprodukowana przez elektrownie konwencjonalne. Polityka klimatyczna (i opłaty za emisję CO2), upowszechnienie się odnawialnych źródeł energii oraz rozwój technologii OZE sprawiły jednak, że nastąpiła zmiana o 180 stopni. Obecnie energia z OZE to najtańsza energia dostępna na rynku. Więcej na ten temat możecie przeczytać w naszym artykule: LCOE: jakie są koszty wytwarzania energii ze źródeł konwencjonalnych i odnawialnych?. Na giełdzie nie sprzedaje się jednak wyłącznie energii z OZE. Trafia tam również energia z elektrowni konwencjonalnych.

W sprzyjających warunkach atmosferycznych może pojawić się krótkookresowa, nieprzewidziana nadprodukcja energii z OZE. Jednocześnie część elektrowni (np. węglowe) nie jest dostatecznie elastyczna by dostosować się do takiej sytuacji, poprzez ograniczenie swojego działania (wygaszenie i ponowne uruchomienie elektrowni jest kosztowne i długotrwałe). W takich przypadkach, może się okazać, że nieelastycznym wytwórcom bardziej opłaca się zaoferować ujemne ceny energii, niż wstrzymać produkcję. Zapewniają sobie w ten sposób większą szansę na odbiór i “zachęcają” bardziej elastyczną konkurencję do ograniczenia produkcji.

Ujemne ceny energii - jak często się pojawiają?

Choć o ujemnych cenach energii głośno zrobiło się dopiero kilka lat temu (a w Polsce dopiero w 2023 roku), ich historia sięga kilkunastu lat wstecz. Przykładowo, ujemne ceny energii w Niemczech pierwszy raz zostały odnotowane w 2007 roku. Jak często się jednak pojawiają?

Chociaż na przykładzie Niemiec można było obserwować kilkukrotne wzrosty liczby ujemnych cen energii, to dobra wiadomość jest taka, że nie są one tak powszechnym zjawiskiem, jak się wydaje. Przykładowo, według danych serwisu smard.de w Niemczech odnotowano:

  • w 2013 roku - 97 godzin ujemnych cen prądu,
  • w 2015 roku - 126 godzin,
  • w 2016 roku - 97 godzin,
  • w 2017 roku - 146 godzin,
  • w 2018 roku - 134 godziny,
  • w 2019 roku - 211 godzin,
  • w 2020 roku - 298 godzin (wynik pandemii, która znacząco obniżyła popyt na prąd),
  • w 2021 roku - 139 godzin,
  • w 2022 roku - 69 godzin.

Czy to dużo? Na pierwszy rzut oka, tak. Ale jeśli odniesie się je do liczby godzin obrotowych na rynku energii (8760 godzin), zauważymy, że nie występują one nazbyt często. Ich udział w ogólnym rozrachunku nie przekroczył 4%. Nawet w najgorszym roku (2020) ujemne ceny energii średnio występowały rzadziej niż raz dziennie.

Ujemne ceny energii a fotowoltaika. Czy prosument ma się czego bać?

Wspominaliśmy już, że póki co, ujemne ceny energii nie mają bezpośredniego przełożenia na wysokość rachunków gospodarstw domowych czy mniejszych firm. Zasada ta nie do końca dotyczy jednak dotyczy prosumentów, czyli właścicieli mikroinstalacji PV. Osoby, które zamontowały instalacje PV po 1 kwietnia 2022 roku korzystają bowiem z tzw. net-billingu, w którym nadwyżki energii są rozliczane zgodnie z jej wartością z giełdy energii, z okresu wytworzenia (miesięcznego lub godzinnego). Pojawienie się ujemnych cen energii na rynku, to sygnał, że cena sprzedaży energii z fotowoltaiki może zacząć spadać. Czy w związku z tym prosument ma się czego obawiać?

Uwaga! Przypadki pojawienia się ujemnych cen energii nigdy nie sprawią jednak, że prosument fotowoltaiki będzie musiał dopłacać elektrowni za odbiór energii!

Ustawa o odnawialnych źródłach energii, wprowadzająca net-billing wprowadziła mechanizmy, które mają chronić prosumenta przed dopłacaniem do odbierania energii z mikroinstalacji.

  • Po pierwsze, ustawa zakłada, że w sytuacji wystąpienia ujemnych cen energii na giełdzie, wartość energii wprowadzonej do sieci w tym czasie przyjmie wartość 0 (a nie na minusie). Prosument nie dopłaci zatem za odbiór z własnych środków.
  • Po drugie, według ustawy prosument będzie miał możliwość we współpracy ze sprzedawcą sterować mikroinstalacją w taki sposób, by uniemożliwić oddawanie do sieci energii w okresach ujemnych cen energii. Po otrzymania upoważnienia od prosumenta, sprzedawca będzie mógł wyłączać lub ograniczać produkcję z mikroinstalacji. Ewentualne, dodatkowe koszty urządzeń służących sterowaniu będą po połowie pokrywane przez sprzedawcę i prosumenta.

Jaki wpływ ujemne ceny energii będą miały na fotowoltaikę i prosumentów?

Ujemne ceny energii a fotowoltaika w net-billingu i rozliczenie miesięczne

W net-billingu, czyli wiodącym systemie prosumenckim w Polsce, nadwyżki energii oddawane do sieci są przeliczane według tzw. rynkowej ceny energii. Od 1 kwietnia 2022 roku do 30.06.2024 roku będzie ona podawana w interwale 30 dniowym - jako miesięczna rynkowa cena energii (RCEm). Wysokość tej ceny to kombinacja wartości energii na RDN - Rynku Dnia Następnego oraz ilości energii wprowadzonej przez mikroinstalacje OZE.

Pojawienie się ujemnych cen energii na giełdzie, może nieco zmniejszyć miesięczne ceny sprzedaży energii przez dla prosumentów, ale ich nie wyzeruje, a tym bardziej nie przyniesie ich ujemnej wartości (przed tym, jak już wiemy, chroni prosumentów ustawa o OZE).

W ciągu miesiąca mamy bowiem 720 - 744 godziny rozliczeniowe na rynku spot. Bazując na danych z Niemiec można zauważyć, że ujemne stawki za prąd średnio występują mniej więcej przez 1 godzinę, raz na 1 - 3 dni (). Jeśli chodzi o ujemne ceny energii i fotowoltaikę w rozliczeniu miesięcznym nie ma się czego obawiać.

Ujemne ceny energii a fotowoltaika w net-billingu i rozliczenie godzinowe

Po wejściu w życie rozliczenia godzinowego w net-billingu (od 1 lipca 2024 roku), stawki sprzedaży energii dla prosumentów będą już uzależnione od godzinowych cen energii na giełdzie energii. Właściciele mikroinstalacji będą jednak chronieni przed koniecznością dopłacania do odbioru energii (albo za pomocą mechanizmu zerowania ujemnych cen prądu, albo sterowania pracą instalacji).

Nie zmienia to jednak faktu, że w okresach ujemnych stawek za prąd, prosumenci będą ponosili starty - wprowadzając do sieci energię, za którą nie otrzymają wynagrodzenia (zerowanie ujemnych cen) lub wyłączając (ograniczając) mikroinstalacje. Czy da się tego jakoś uniknąć? Owszem! Rozwiązaniem jest magazyn energii.

Magazynując nadwyżki produkcji w okresach ujemnych cen energii i oddając je do sieci w godzinach zwiększonych cen (np. wieczorem, nocą) prosument będzie mógł zwiększyć zyski z instalacji fotowoltaicznej.

Jeszcze więcej prosument będzie mógł “wyciągnąć” z ujemnych cen energii i fotowoltaiki, gdy pojawią się tzw. dynamiczne taryfy prądu (obowiązujące dla zakupu prądu od sprzedawcy). Wówczas, prosument będzie mógł:

  • “zakupić” prąd po cenach ujemnych (czyli de facto odebrać dopłatę), zasilając np. bufor ciepła czy bojler;
  • zmagazynować własny prąd w okresie minusowych stawek i odsprzedać go, gdy ceny wzrosną.

W takim scenariuszu zysk prosumenta jest podwójny - podtrzebny sobie prąd “kupi” po ujemnych stawkach, w wyprodukowany przez siebie sprzeda po wyższej cenie.

Podsumowując, ujemne ceny energii, choć są zjawiskiem nietypowym, nie powinny budzić większych obaw - szczególnie, u prosumentów. Częstotliwość ich występowania, nawet na rynkach nasyconych OZE (np. w Niemczech), nie nazbyt wielka. Wraz z poprawą elastyczności systemów energetycznych i lepszego dopasowania popytu do podaży, ujemne ceny prądu w Europie będą tracić na znaczeniu. Przy właściwym podejściu, mogą jednak stanowić źródło korzyści.

Komentarze dołącz do rozmowy
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments