1. Droga inwestycja
Chociaż budowa elektrowni atomowej nie tylko pomoże zdywersyfikować źródła energii, ale również będzie wsparciem dla naszej gospodarki, to koszt jej wzniesienia jest bardzo wysoki. Koszt budowy elektrowni atomowej waha się od kilku do kilkunastu miliardów euro – eksperci szacują, że inwestycja może nas kosztować 40-50 mld złotych, będzie to sporym obciążeniem dla naszego kraju.
2. Odpady i ich utylizacja
Wielu przeciwników energetyki jądrowej zgodnie podkreśla, że wcale nie jest ona takim ekologicznym rozwiązaniem, gdyż nawet przy recyklingu odpadów, okres ich radioaktywności wynosi 200-300 lat. W przypadku OZE nie ma mowy o niebezpiecznych składowiskach, które obciążałyby jeszcze następne pokolenia.
3. Nie mamy źródeł uranu
Kolejnym problemem jest uran, który niestety będziemy musieli importować – oznacza to zależność od państw, posiadających jego zasoby (potwierdzone zasoby posiadają m.in. Kanada, Australia, Kazachstan, Rosja, USA, RPA, Namibia). Ponadto, na niekorzyść działa także zmienność jego cen na rynku światowym – w ciągu ostatnich kilku lat jego cena wzrosła nawet o kilkaset dolarów.
4. Ataki terrorystyczne
Sytuacja na świecie w ostatnim czasie jest bardzo niestabilna i praktycznie każde państwo zagrożone jest atakami terrorystycznymi – z pewnością taki obiekt, jak elektrownia atomowa mógłby być celem terrorystów.
5. Zagrożenie katastrofą
Wszyscy pamiętamy Czarnobyl, czy Fukushimę I – nawet najlepsze i najnowocześniejsze zabezpieczenia nie są w stanie wyeliminować potencjalnych zagrożeń, których wraz z gwałtownymi zmianami klimatu nie brakuje. Katastrofa w elektrowni atomowej mogłaby spowodować, że na ogromnym obszarze ucierpiałyby wszystkie istoty żywe oraz środowisko.
6. Brak wykształconej kadry
Budowa elektrowni jądrowej to również problem od strony ludzkiej – w Polsce nie mamy specjalistów od energetyki jądrowej, więc pewnie na początku bylibyśmy zależni od zagranicznego kapitału ludzkiego. Utworzenie nowych kierunków na studiach i wykształcenie kadry może zająć wiele lat.
na szczęcie mamy specjalistów którzy budują elektrownie za granicą.
Z punktu widzenia narodowego interesu nie ma żadnych wad. Po prostu: jesteśmy pomiędzy Rosjanami i Niemcami i nie mamy własnej ropy i (mało) gazu. Zamawiać, montować, używać, ASAP!!!
Poza tym w razie, gdyby trzeba było wyłączyć elektrownię z ogólnego użytku, cały czas wymaga ona monitorowania i z uwagi na możliwość skażenia promieniowaniem, nie można jej w zasadzie rozebrać. Teren, na którym powstaje więc taki obiekt, jest skazany na nieustanną izolację. Wciąż też podejmuje się prace nad tym, by powziąć jak najlepsze działania, jeśliby doszło do awarii katastrofalnej. W takim przypadku prawdopodobnie trudno byłoby znaleźć sensowne rozwiązanie, które uchroniłoby ludzi i środowisko przed niebezpiecznym wpływem radioaktywnych substancji uwolnionych do atmosfery. Można by było tylko zadbać o to, by zminimalizować skutki katastrofy. Natomiast im większa moc reaktora jądrowego, tym gorsza perspektywa w razie potężnej awarii. Budowa elektrowni jądrowych nie jest też dobrym pomysłem ze względu na niepewną sytuację gospodarczą. Ponadto do prawidłowego funkcjonowania elektrowni jądrowej wykorzystuje się wodę, która ulega podgrzaniu do bardzo wysokiej temperatury przekraczającej 300 st. Celsjusza. Później taki gorąc jest odprowadzany do pobliskiego zbiornika wodnego, co również nie pozostaje bez wpływu na ekosystem, a w tym na znajdujące się w oceanach, rzekach i jeziorach żywe organizmy, które z pewnością odczują ogólny wzrost temperatury o 2 st. Celsjusza.