Jaką część PKB stanowią rekompensaty za energię?
Szacunki NBP, bazujące na dokumentach i prognozach rządowych, pokazują, że łączna wartość rekompensat w związku z regulacjami taryf za węgiel, gaz, energię elektryczną i cieplną wyniesie w tym roku 1,7% PKB. Około połowa z tego – 0,9% PKB – zostanie sfinansowana przez producentów prądu i krajowych wydobywców gazu ziemnego. Tak wynika z „Raportu o inflacji”.
Rząd planuje wspierać energochłonne przedsiębiorstwa poprzez częściowe finansowanie ich opłat za energię elektryczną i gaz. Koszty tego wsparcia dla sektora finansów publicznych w 2023 r. to mniej więcej 0,1% PKB.
Dochody budżetu państwa w bieżącym roku zaplanowano na poziomie 604,5 mld zł, natomiast wydatki na poziomie 672,5 mld zł. Wzrost PKB jest przewidywany na poziomie 1,7%, średnioroczna inflacja ma osiągnąć 9,8%, a stopa bezrobocia na koniec roku prawdopodobnie wyniesie 5,4%.
Interwencja państwa na rynku energii w 2023 r.
W ramach tarczy antyinflacyjnej na rok 2023, rząd przedłużył okres obowiązywania zerowej stawki VAT na podstawowe produkty żywnościowe, zwolnił sprzedaż paliw z podatku od sprzedaży detalicznej i obniżył stawki VAT na wybrane artykuły rolnicze. Koszty tych zmian podatkowych oszacowano na 0,3% PKB.
Ponadto w 2023 r. gospodarstwa domowe korzystają z cen energii elektrycznej „zamrożonych” na mocy ustawy do limitu zużycia. Z preferencji cenowej mogą skorzystać również firmy. Dostawcy energii i gazu otrzymują rekompensaty z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny.
Z symulacji przeprowadzonych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska wynika, że w przypadku „uwolnienia” cen energii czteroosobowa rodzina zapłaciłaby w 2023 r. za prąd aż 3,7 tys. zł. „Zamrożenie” cen pozwoli obniżyć tę wartość o około połowę. Jak przekazała w ubiegłym roku Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, na ograniczenie podwyżek cen energii, tak gazu, jak i prądu, w ciągu 2 lat zostanie wydanych w sumie ponad 100 mld zł.
Polskie Rządy – szczególnie te z zacięciem komunistycznym maja przedziwiającą zdolność do heroicznego zwalczania problemów które są przez nich samych stwarzane. Nie trzeba by dopłat do energii gdyby zawczasu środki z ETS przeznaczyć na budowę Elektrowni Szczytowo Pompowych co umożliwiło by dalszy lawinowy rozwój OZE i zwiekszenie „miksu” energii odnawialnej czym opłaty z ETS nie były by tak dotkliwe i nie trzeba by realizować dopłat. No i wyszło że jestem jak „katarynka” – do znudzenia sie powtarzam…… no cóż ale takie są fakty.
Eeee ten tego….. a ile budżet zarobi na bandyckich opłatach emisyjnych z tytułu ETS czyli emisji CO2 ?