Z czego wynika wysoki wzrost odmów przyłączeń do sieci?
W latach 2021 – 2022 oddziały terenowe Urzędu Regulacji Energetyki zaobserwowały około dziewięciokrotny wzrost odmów przyłączeń do sieci elektroenergetycznej – w porównaniu z latami 2019 – 2020. W tym samym czasie odsetek odmów w odniesieniu do sieci gazowej wzrósł mniej więcej 2,5 razy.
Według URE obserwowany od lat wzrost liczby odmów jest wynikiem braku jasnych regulacji w aktach wykonawczych do Prawa energetycznego, określających ekonomiczno-techniczne warunki przyłączania do sieci. Nie bez znaczenia pozostaje również brak klarowności rozporządzeń i różnic w politykach działalności operatorów. Niejasność zapisów hamuje aktywność inwestorów. I, jak widać, robi to bardzo skutecznie.
Nie tylko brak jasnego prawodawstwa, ale także luka w przypadku warunków technicznych hamuje ekspansję w zakresie przyłączeń do sieci. Mimo że moc obiektów zgłoszonych do przyłączenia wzrosła do prawie 66 GW wobec 5,6 GW w poprzednim okresie, główną przyczyną odmów przyłączeń pozostawał brak infrastruktury, która byłaby w stanie obsłużyć podaż.
Czynnikiem pogarszającym kondycję sieci są m.in. ekstremalne warunki pogodowe, na które stare linie przesyłowe niestety nie są odporne. Większość linii w Polsce to linie nadziemne, które z powodu np. bardzo silnych wiatrów łatwo ulegają zniszczeniom. Wzrost odmów przyłączeń do sieci gazowej w latach 2021 – 2022 wyniósł blisko 57 tys. w relacji do lat 2019 – 2020, gdy takich odmów było ok. 23 tys. W większości przypadków przyczyną był brak warunków ekonomicznych.
Prosumenci się skarżą
Nie wszyscy prosumenci są zadowoleni z parametrów energii elektrycznej w sieci OSD. W związku z tym wpłynęło ponad 500 skarg. Zdaniem skarżących obecne parametry zakłócają pracę ich mikroinstalacji OZE. Skargi są pokłosiem niedoinwestowania polskich sieci elektroenergetycznych.
Krajowa sieć przesyłowa i dystrybucyjna odznacza się niską gęstością oraz wyraźnie mniejszą liczbą stacji transformatorowych w stosunku do infrastruktury innych państw Europy Zachodniej. Podczas gdy w Polsce na 1 tys. km2 przypada 41 km sieci elektroenergetycznej, w Szwajcarii na przykład jest to nawet 161 km, a w Niemczech – 100.
Potrzeby modernizacyjne nadal są duże, mimo że nakłady inwestycyjne pięciu największych operatorów sieci dystrybucyjnych oraz operatora sieci przesyłowej, czyli PSE, wzrosły z 7,2 mld zł w 2021 r. do blisko 9,4 mld zł w 2022. Już z danych udostępnionych w 2017 r. wynikało, że w Polsce 90% linii elektroenergetycznych wysokiego napięcia miało ponad 10 lat, z czego 43% było w eksploatacji przez 40 lat lub dłużej. W stosunku do nich najmłodsze są linie niskiego napięcia oraz podziemne kable średnich i niskich napięć, które powstawały głównie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Stan linii średniego napięcia był zbliżony do stanu linii wysokiego napięcia.
Czym jest Karta Efektywnej Transformacji Energetycznej?
Orężem w adaptacji do szybko rosnących potrzeb na rynku OZE ma być Karta Efektywnej Transformacji Energetycznej (KETE). Jest to porozumienie zawarte pod koniec ubiegłego roku między URE a pięcioma głównymi operatorami systemów dystrybucyjnych w Polsce, takimi jak: Enea Operator, PGE Dystrybucja, Energa Operator, Tauron Dystrybucja i Stoen Operator.
Realizacja postanowień KETE przyczyni się do kompleksowej cyfryzacji sieci elektroenergetycznej, zwiększenia mocy zainstalowanej OZE do 50 GW do 2030 r. (wzrost o około 230 proc.) i do osiągnięcia 50 proc. udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym.
” Pobożna życzenia” nic z tego nie będzie bo problem nie w liniach tylko jak juz pisałem w braku źródeł dyspozycyjnych czyli takich które umożliwiają działania regulacyjne w systemie elektroenergetycznym. Obecnie regulacje systemu prowadzi się elektrowniami parowymi…… toż to paranoja : wyscigi „parowozem” : 4 razy na dobę gaz/hamulec/gaz/hamulec………..i tak każdego dnia od wielu lat. To wszystko musi kiedyś pierdyknąć z wielkim hukiem raczej wcześniej jak później .