Przed nami wybory parlamentarne!
W niedzielę 13 października 2019 roku w drodze głosowania wybranych zostanie 460 posłów oraz 100 senatorów do dwuizbowego parlamentu (Sejmu i Senatu) na czteroletnią kadencję. Swoich przedstawicieli wybierać będziemy w 41 okręgach wyborczych (lokale wyborcze otwarte będą w godzinach 7.00 - 21.00). Prawo do głosowania mają wszyscy obywatele, którzy ukończyli 18 lat. Szacuje się, że jest to obecnie ponad 30 mln osób, stanowiących 80% mieszkańców naszego kraju. W wyborach natomiast wystartuje 88 komitetów wyborczych, przy czym na listy we wszystkich okręgach wyborczych udało się zarejestrować się pięciu z nich.
Tyle formalności, teraz czas skupić się na programie wyborczym największych partii startujących w jesiennych wyborach. Naturalnie, najczęściej poruszanymi tematami w dyskusjach o przyszłości Polski były zagadnienia dotyczące polityki socjalnej (w tym przyszłości programu 500+), dotacji unijnych, dalszej integracja z Unią Europejską, wejścia do strefy euro, niezawisłości sądów, roli Polski na arenie międzynarodowej, czy stosunku do uchodźców i mniejszości.
Również, co ważne, wiele uwagi poświęcono polityce energetycznej i ochronie klimatu. A jest o czym rozmawiać, ponieważ pod znakiem zapytania znajduje się nie tylko bezpieczeństwo energetyczne, ale również zdrowie i życie Polaków. Problem zanieczyszczenia środowiska, w tym smogu, nadal pozostaje nierozwiązany, chociaż jak szacują eksperci, zanieczyszczone powietrze przyczynia się do śmierci ok. 40 tys. Polaków rocznie! Według danych WHO, na 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie, aż 36 znajduje się w naszym kraju! Wszystko to ma ogromy wpływ na to, że Polacy chcą OZE, a nie węgiel!
Polacy chcą energię pochodzącą z OZE
Jak wynika z eko-sondażu OKO.press, aż 81% badanych chce by Polska postawiła na OZE (jako najlepsze źródło energii wskazują ją zwłaszcza najmłodsi obywatele naszego kraju), 20% osób natomiast popiera energetykę węglową. Co zaskakujące, wbrew swym liderom, elektorat PiS wybiera odnawialne źródła energii trzy razy częściej niż węgiel, jednak tak nadal jest to znacznie mniej niż chociażby w przypadku wyborców Lewicy (50 razy), czy KO (20 razy). Na szczęście, większość z nas jest odporna na wszechobecną manipulację i dostrzega zmiany klimatyczne. W związku z czym, 81% Polaków doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba postawić na odnawialne źródła energii i odejść w końcu od węgla (Eko - sondaż IPSOS dla OKO.press). Mimo tego, że politycy rządzącej partii twierdzą inaczej.
Węgiel przyszłością Polski!
Za przykład może posłużyć nam chociażby prezydent Andrzej Duda, który za swoje wypowiedzi zdążył już nawet zdobyć tytuł klimatycznej bzdury roku, który przyznawany jest przez portal Nauka o klimacie, mówiąc, że „użytkowanie własnych zasobów naturalnych, czyli w przypadku Polski - węgla, i opieraniu o te zasoby bezpieczeństwa energetycznego, nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w dziedzinie ochrony klimatu”, czy też “węgiel klimatowi nie szkodzi, nie damy zamordować górnictwa”. Niestety podobnych wypowiedzi, które są rzekomo wolne od politycznej poprawności, było znacznie więcej.
A stanowisko nauki jest w tym przypadku jednoznaczne, otóż nie ma możliwości pogodzenia dalszego spalania paliw kopalnych z ochroną klimatu. Natomiast podważanie i negowanie teorii antropogenicznej zmiany klimatu, świadczy wyłącznie o tym, że większość tego typu krytyków nie ma pojęcia o tym czym jest nauka, która nie opiera się na domysłach, czy subiektywnych spostrzeżeniach, a odpowiednich metodach weryfikacji zdobytej wiedzy! Teoria globalnego ocieplenia klimatu jest spójnym opisem rzeczywistości, który uzyskuje się za pomocą tysięcy różnych i niezależnych pomiarów dobrze opisywanych prawami fizyki.
Rolę człowieka w globalnym ociepleniu neguje również sam minister nauki i szkolnictwa wyższego
Dlatego też bardzo dziwi fakt, że wiedzę naukową podważa sam minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, który w wywiadzie udzielonym PAP powiedział “to, że znaleźliśmy się w fazie globalnego ocieplenia - widać gołym okiem. Natomiast kontrowersje - także w środowisku naukowców - dotyczą roli człowieka w globalnym ociepleniu. Tu zdania, także wśród naukowców, są bardziej podzielone” oraz informuje o tym, że “Polska nie tylko w ciągu ostatnich czterech lat, ale przez ostatnie 30 lat, ograniczyła emisję CO2 w stopniu zdecydowanie największym ze wszystkich krajów unijnych”.
Nie trzeba tu chyba dodawać, że po pierwsze, zdania w środowisku naukowców, co do roli człowieka w powstaniu globalnego ocieplenia są jednogłośne i nie budzą żadnych kontrowersji. A po drugie, nasz kraj w ostatnich latach nie tylko nie ograniczył emisji dwutlenku węgla, ale ją zwiększył! Oczywiście podobne przykłady ignorancji można byłoby podawać bez końca, jednak teraz interesuje nas to, jak przyszłość polskiej energetyki widzą poszczególne partie.
Koniec rynku energii w Polsce
Sprawdzanie tego, co w zakresie ochrony klimatu i zmian w energetyce planują poszczególne komitety wyborcze, zaczniemy od partii rządzącej. Jak wynika z kolejnych sondaży wyborczych, największe szanse na zwycięstwo ma Prawo i Sprawiedliwość. Opublikowany przez “Rzeczpospolitą” w połowie lipca tego roku, sondaż IBRiS wskazywał, że aby w nadchodzących wyborach pokonać PiS, wszystkie partie opozycyjne musiałyby wystartować z jedną listą. A należy tu zaznaczyć, że przez ostatnie cztery lata PiS, mimo wyjątkowej koniunktury gospodarczej na świecie nie zrobił nic, aby zabezpieczyć nasz kraj przed okresem nadchodzącej dekoniunktury. W przeciwieństwie do bogatych państw, które w tym czasie zamiast robić festiwal rozdawnictwa, zbijały deficyt i odkładały zyski na gorsze czasy, które mogą niedługo nadejść.
Dotyczy to nie tylko samego programu 500+, na którego realizację, rząd tylko do kwietnia b.r. wydał 67 mld zł, gdzie przykładowo koszt wybudowania elektrowni atomowej w Polsce szacuje się na 70 - 75 mld zł. Bezzasadne było również zamrożenie cen prądu w 2019 roku. Dlaczego? Po pierwsze, zamiatanie sprawy pod dywan w żaden sposób nie rozwiązuje problemu i tak w najbliższym czasie wszyscy za to zapłacimy, ponieważ budżet w końcu tego nie wytrzyma (sprawdź aktualne ceny prądu). Natomiast po drugie, zamrożenie cen prądu zdziesiątkowało niezależnych sprzedawców prądu. Zdaniem byłego prezesa URE Macieja Bando tzw. ustawa prądowa „cofa Polskę o 30 lat i oznacza koniec rynku energii w Polsce” i spokojne można mówić o jego wtórnej monopolizacji. Podobnego zdania jest również Rafał Gawin obecny prezes URE, według którego ”zamrożenie cen prądu w 2020 roku nie powinno być kontynuowane, ponieważ tego typu ingerencja zawsze ma złe konsekwencje dla funkcjonowania rynku”.
Kolejnym niechlubnym sukcesem rządzącej partii okazało się również polskie weto blokujące unijne zobowiązania dążenia do neutralności klimatycznej w 2050 roku, które zakłada drastyczne cięcie emisji CO2. Jak zapewniał wówczas premier Mateusz Morawiecki, finansowe gwarancje z strony pozostałych krajów wspólnoty były po prostu niewystarczające. Ministerstwo Energii stwierdziło, że na transformację polskiej energetyki potrzebne jest 900 mld euro, a na to nasz kraj pieniędzy nie ma. W związku z czym, nie dyskutuje się już nad datą odejścia od węgla, a w projekcie planu na rzecz energii i klimatu, Polska mało ambitnie zobowiązała się do tego, że w 2025 roku osiągnie zaledwie 21-procentowy udział z OZE w końcowym zużyciu energii.
Co w kwestii energetyki PiS proponuje nam w tych wyborach?
Jednym z ważniejszych jak i nie najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed politykami są te związane z kryzysem klimatycznym. Według Międzyrządowego Panelu ds. Zmiany Klimatu ( IPCC), jeśli ludzkość powstrzymać ma skutki globalnego ocieplenia, to rządy na całym świecie muszą natychmiast podjąć szeroko zakrojone działania na niespotykaną dotychczas skalę. Oznacza to w skrócie, zmniejszenie ilości emitowanego CO2 o 45% do 2030 roku (względem 2010 roku) oraz do zera do 2050 roku. Polska niestety kompletnie sobie z tym nie radzi, tylko w 2018 roku emisja CO2 ze spalania paliw kopalnych wzrosła o 3,5%!
Jednak nie ma to wpływu na decyzje władz, które ze względów politycznych hołubią górnictwo. Owszem PiS deklaruje, że zamierza realizować program zrównoważonego pozyskiwania energii w oparciu o węgiel, ropę naftową, gaz ziemny i OZE (w tym biogazownie, fotowoltaikę oraz energetykę jądrową). Jednak, jak już wiele razy zaznaczyć zdążył prezydent Andrzej Duda, miks ten będzie realizowany, ale to węgiel, nasz narodowy skarb, będzie podstawą polskiej energetyki. PiS zapowiada, że ma plan dla górnictwa, w którym wykorzystywać będzie innowacyjne rozwiązania.
PiS jako jedyny chce atomu
Warto zaznaczyć, że PiS jest jedynym ugrupowaniem, które przed zbliżającymi się wyborami w energetyce chce stawiać na elektrownie atomowe. Jednak program rozwoju energetyki jądrowej przyjęto jeszcze za czasów PO. W 2010 roku powstała spółka celowa PGE EJ 1 sp. z o.o., która odpowiada za bezpośrednie przygotowanie i realizację procesu inwestycyjnego budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej (do tej pory nie dopięto tej inwestycji). W swoim programie wyborczym PiS zapowiada, że po 2040 roku moc polskich bloków jądrowych może osiągnąć 10 GW (tyle, ile przyszłych morskich farm wiatrowych). Pierwszy reaktor o mocy 1 - 1,5 GW zostanie uruchomiony w 2033 roku, a kolejne pięć w odstępach dwuletnich, do 2043 roku. Już w 2035 roku elektrownie atomowe mogą dać ok 10 % energii elektrycznej wytworzonej w kraju. A w latach 2040 - 2043 udział ten ma zwiększyć się do ok. 20 %.
Jakie dodatkowe działania na rzecz klimatu?
Natomiast jako przykłady działań dla klimatu PiS wskazuje programy “Dobrostan plus” (zgodnie, z którym rolnicy otrzymać mają co najmniej 100 zł do jednego tucznika i 500 zł do jednej krowy rocznie) oraz projekt Miejskich Planów Adaptacji dla 44 polskich miast (jego celem jest przystosowanie miast do obserwowanych i prognozowanych zmian klimatu). W swoim programie wyborczym PiS bardzo chętnie wspomina również o mającym polepszyć jakość powietrza programie Czyste powietrze. Miał on być realizowany przez kolejne 12 lat, jednak od ponad roku stoi pod znakiem zapytania. Wszystko przez zastrzeżenia, Komisji Europejskiej, która zarzuca mu nieefektywny system rozdysponowywania funduszy. Na pocieszenie rządząca partia obiecuje za to kontynuację i rozszerzenie programu dofinansowywania instalacji fotowoltaicznych dla gospodarstw domowych Mój prąd, który do tej pory sfinansował budowę instalacji fotowoltaicznych za 4 mln zł.
Żadna inna partia nie wymienia już atomu w swoim programie
Bez względu na to, która partia wygra, możemy być pewni tego, że wspierani będą producenci prądu z przydomowych instalacji OZE oraz powstaną farmy wiatrowe na morzu. Jednak ogniwa słoneczne, czy elektrownie wiatrowe, tak często przedstawiane jako zamiennik dla tradycyjnych elektrowni węglowych oraz atomowych, mogą nie wystarczyć. Zwłaszcza, że energii, od której uzależniona jest cała gospodarka wykorzystujemy coraz więcej. W związku z czym, tak ważne jest, aby zapewnić jej stabilny i stały dopływ. Dotyczy to zarówno energii słonecznej, która w naszym klimacie ma to do siebie, że jest sezonowa (jesienią i zima jest mniej wydajna) oraz wiatrowej, gdzie występują okresy ciszy. Natomiast już żadna inna partia poza PiS, nie wymienia w swoim programie atomu, który jest obecnie najczystszym źródłem energii. KO, PSL i Lewica stawiają na OZE.
KW Koalicja Obywatelska
KO deklaruje w swoim programie wyborczym, że chce sprawić, by w ciągu sześciu lat na rynku energetycznym powstało 200 tysięcy lokalnych instalacji, które mają pozwolić na wytwarzanie energii przez samorządy i firmy. Natomiast kolejne z nich mają być zainstalowane przy domach, głównie z wykorzystaniem ogniw fotowoltaicznych. Koalicja zapewnia również, że chce umożliwić odsprzedaż nadwyżki prywatnie wytworzonej energii. Wszyscy obywatele, którzy będą chcieli inwestować w przydomowe OZE (wiatraki, instalacje fotowoltaiczne i pompy ciepła) będą mogli skorzystać z preferencyjnych pożyczek, zarówno dla osób prywatnych jak i firm.
Z programu wyborczego KO wynika, że w ciągu najbliższych 10 lat co najmniej 1/3 energii zacznie pochodzić ze źródeł odnawialnych: słońca, wiatru i wody. Dodatkowo, dla programów walki ze smogiem oraz transportu publicznego KO będzie ubiegała się o pozyskanie wsparcia z budżetu UE. Obywatele będą mogli skorzystać darmowej wymiany pieców i niższych kosztów ogrzewania. W swoim programie KO zapowiada także rozwój paliw wodorowych „wodór to przyszłość i prawdopodobny fundament światowej transformacji energetycznej. Badania pokazują, że przemysł wokół wodoru stworzy do 2050 roku prawie 5,5 miliona nowych miejsc pracy na świecie i zrewolucjonizuje transport”.
Sprzeczności w kwestii energetyki węglowej
Jednak pewne sprzeczności pojawiają się w kwestii energetyki węglowej. Dlaczego? Ponieważ z jednej strony KO zapewnia, że jest za stopniowym odchodzeniem od węgla do 2040 roku. Po wygranych wyborach zobowiązuje się do 2030 roku wyeliminować go w ogrzewaniu mieszkań i domów, zaś do 2035 roku w ogrzewaniu systemowym. Z drugiej strony natomiast Koalicja Obywatelska nie zamierza zamykać kopalń, dopóki będzie w nich węgiel, a koszty wydobycia pozwolą na utrzymanie godnego życia górników i ich rodzin. Dotyczy to również elektrowni węglowych. Jak można przeczytać w programie KO "Przyjdzie moment, że w kopalniach skończą się złoża, a elektrownie okażą się przestarzałe. Dlatego udział węgla w polskiej gospodarce będzie spadać w sposób naturalny".
Co ważne, Koalicja Obywatelska, jako jedyna w swoim programie zapowiada „rzeczywiste uwolnienie rynku gazu i powrót konkurencji” oraz chce zliberalizować tzw. ustawę magazynową, która zobowiązuje importerów gazu do utrzymywania odpowiedniego poziomu zapasu surowca (mogą go magazynować w kraju lub za granicą, ale wtedy muszą zapewnić możliwość przesyłu gazu). KO, tak samo jak zresztą PiS, zapewnia że opracuje system dopłat “dla wykluczonych energetycznie obywateli” i zmodyfikuje istniejący zasiłek na ten cel.
KW Polskie Stronnictwo Ludowe
Również PSL chce systematycznie odchodzić od węgla, jednak nie wskazuje daty kiedy ma to ostatecznie nastąpić. Pytany ostatnio w radiu Tok FM o program wyborczy, Władysław Kosiniak-Kamysz szef PSL odpowiadział, że jest za przejściem na “zieloną stronę mocy”. Plan PSL przewiduje porzucenie węgla do 2050 roku. Natomiast do 2030 roku partia chciałaby osiągnąć 50 % udział odnawialnych źródeł energii w polskim miksie energetycznym (energia fotowoltaiczna i wiatrową). Jak wyliczał szef PSL "Farmy wiatrowe na morzu. Duże farmy, które będą w dużej części dostarczać energię. Elektrownie wodne - w mniejszym stopniu, ale też możliwe. Biogazownie - to jest bardzo ważne dla wsi, dla gospodarstw". Władysław Kosiniak - Kamysz zapowiedział też wprowadzenie "polityki producenckiej" oraz odblokowanie energetyki wiatrowej.
Ugrupowanie deklaruje również chęć przywrócenia taryf za produkcję energii odnawialnej (OZE). Dodatkowo proponuje też obniżenie VAT do 8 proc. na rozwiązania oparte na OZE. PSL jest za zakazem instalacji kotłów i pieców nie spełniających norm ochrony środowiska. Zamierza również wprowadzić dofinansowanie zakupu pieców na poziomie 75 proc. (po spełnieniu kryterium dochodowego 100 proc. kosztów).
KW Sojusz Lewicy Demokratycznej
Znany jest już też program wyborczy SLD i Lewicy, która w wyborach parlamentarnych startuje pod szyldem SLD (oprócz SLD w wyborach do Sejmu z list Lewicy kandydują politycy Razem i partii Wiosna). Co w swoim programie wyborczym w temacie energii i ochrony środowiska obiecuje Lewica? Przede wszystkim podkreśla ona znaczenie rozwijania “zielonej energetyki”, “czerpanie energii ze źródeł odnawialnych” oraz ochronę czystości powietrza. SLD obiecuje w ciągu 15 lat dofinansowywanie wymiany 2 mln domowych pieców węglowych na nowoczesne, bezemisyjne instalacje grzewcze. Dodatkowo Lewica zamierza wprowadzić ulgi podatkowe i dopłaty do inwestycji, które mają zachęcić rolników do budowy farm wiatrowych i paneli słonecznych.
W programie wyborczym poruszone zostały również kwestie rozwoju sieci ciepłowniczych (“gdzie to możliwe”) oraz doprowadzenie do sytuacji, w której każdy będzie mógł wyprodukować własny prąd, a sprzedaż nadwyżki odbywa się bez zbędnych formalności. Lewica chce także wprowadzenia zakazu importu węgla, redukcji zużycia paliw kopalnych na rzecz czystych źródeł energii oraz pozyskiwania większości energii z OZE do 2035 roku. Szacuje się, że pomysły związane z OZE kosztować będą 6 mld zł, a przyniosą 1 mld zł przychodu.
Rozbieżności za to pojawiają się co do budowy elektrowni atomowej. Otóż za taką inwestycją jest Razem, której zdaniem “jest to najsensowniejsze uzupełnienie zasobu energetycznego Polski”. Natomiast sceptyczna wobec atomu jest Wiosna Roberta Biedronia, który twierdzi, że energia atomowa budzi duże wątpliwości co do bezpieczeństwa. Jak wskazuje przewodniczący Wiosny "jest ciekawsza alternatywa. Bardziej ekologiczna i ekonomiczna, czyli odnawialne źródła energii". Lewica bierze pod uwagę możliwość wybudowania elektrowni atomowej jednak po przeprowadzeniu odpowiedniej debaty publicznej z udziałem obywateli i ekspertów.
Do wyborów zostało już niewiele czasu. Jak widać, w swoich programach komitety wyborcze poświęcają tematom związanym z energetyką i ochroną środowiska sporo miejsca. Jednak w większości nie zdradzają szczegółów swoich propozycji ani konkretów dotyczących ich finansowania. Pozostawia to pewien niedosyt, zwłaszcza, że Polsce potrzebne są konkretne działania.