rynek energii - prąd

Taryfy prądu i Federacja Konsumentów - jak (nie) regulować rynku energii – słów kilka na Nowy Rok 2015

Okres świąteczny jeszcze trwa, ale w mediach ukazują się różne ciekawe treści. Naszą uwagę zwróciła relacja na https://tvn24bis.pl/, na podstawie news’a PAP przytoczono kilka wypowiedzi Pana Prezesa Federacji Konsumentów Kamila Pluskwy-Dąbrowskiego. Ciekawe rzeczy mówi Pan Prezes o rynku energii, nie wiadomo tylko po czyjej stronie stoi: konsumentów czy stronie podaży… czyli sprzedawców? Poniżej nasza mała polemika.

Co powiedział Pan Prezes?

Pan Prezes słusznie zauważył, że „należy spodziewać się” wzrostu cen energii elektrycznej w związku z pakietem klimatyczno-energetycznym na lata 2020-2030. Tak Panie Prezesie, zgadza się: jeśli sprzedawcy relatywnie taniej energii z kopalin (węgiel) będą zmuszeni do dopłat dla producentów prądu z OZE (przymusowy wykup certyfikatów) to ceny będą rosły. No nie ma siły – po prostu zwrot inwestycji w OZE będzie przerzucony de facto na każde gospodarstwo domowe, przedsiębiorstwo, szkołę czy parafię – to właśnie my wszyscy będziemy dopłacać do certyfikatów i innych opłat, które w sposób tajemny nagle znajdą się na naszych fakturach tylko z nieco innym napisem: „cena kWh netto”.

- Pytanie brzmi, jak polityka regulacyjna zostanie zestrojona z przymiarkami i wdrożeniem pakietu klimatycznego i czy tam interes konsumenta nadal będzie brany pod uwagę. Czeka nas liberalizacja rynku energetycznego, ale z perspektywy organizacji konsumenckiej, jaką jest Federacja Konsumentów, im później ta liberalizacja nastąpi, tym bezpieczniej dla konsumenta - podkreślił Kamil Pluskwa-Dąbrowski.

No to może zablokujemy ceny taryfą?

Ceny wzrosną niezależnie od obowiązku taryfowego – po prostu, jeśli rynek to sprzedawcy urzędowi, którzy zatwierdzają taryfy w URE to CENY I TAK ZOSTANĄ PODNIESIONE bo w zarządach tych firm siedzą Prezesi odpowiedzialni za wyniki tych Spółek. I raczej nie dopuszczą do straty „żeby Kowalscy mieli taniej” tylko przedstawią w URE taryfy uwzględniające podwyżki, ba, w trakcie roku „taryfowego” mogą wystąpić do Prezesa URE o zmianę taryfy (podpowiemy: raczej nie w dół…). Panie Prezesie Federacji Konsumentów, dla uproszczenia:

cena/koszt pozyskania kopalin + koszt pozyskania uprawnień do emisji C02 + koszt pozyskania świadectw pochodzenia energii z OZE i kogeneracji oraz świadectw efektywności energetycznej (ogólnie: opłaty na rzecz państwa polskiego) = cena prądu na TGE,

a co dalej idzie: -> cena, po której prąd kupuje sprzedawca (TGE) + koszty operacyjne + marża sprzedawcy = cena prądu dla konsumenta.

Poszukiwanie optymalizacji ceny energii na rynku nie powinno więc opierać się o taryfikację / petryfikację (jakże pozorną i sztuczną…). Ceny w gruncie rzeczy są narzucone z „góry”: poprzez to co dzieje się na rynku kopalin, rynku OZE, regulacjach (certyfikaty). Jedyną przestrzenią, na której konkurować może sprzedawca prądu na tak „zliberalizowanym” rynku jest jego marża. Równa się = im niższe koszty działalności, marketingu etc. etc. etc. będzie miał, tym niższą cenę będzie mógł zaoferować klientom końcowym (konsumentom Panie Prezesie).

Czy może być jednak taniej?

Pytanie zatem gdzie należy poszukiwać możliwości ograniczenia wzrostu cen (bo, że wzrosną, to wiadomo prawie na pewno)? Według nas ten obszar to właśnie liberalizacja i uwalnianie rynku energii. Doprowadzenie do sytuacji gdzie świadomy konsument sam wybiera najtańszą ofertę. Gdzie sprzedawcy walczą o klienta, konkurują między sobą: CENĄ WŁAŚNIE, jakością obsługi klienta, dodatkami do oferty. Bo, że cena (czytaj: marża sprzedawcy) może być niższa, chyba nikt nie ma wątpliwości? (A jeśli ma podpowiedzmy: limuzyny, marmury, wyjazdy na Karaiby, XXX Gdańsk Arena, sponsorowanie różnych klubów sportowych etc. etc. etc. – to wszystko wpływa na cenę prądu...)

W istocie: w sytuacji takiej jak dzisiaj na rynku nikt nie jest zainteresowany spadkiem cen. Pan Prezes URE przecież i tak zatwierdzi taryfy. I nie trzeba walczyć o klienta, nie trzeba zanadto obniżać ceny, ba! można zwiększyć marżę!

To właśnie uwalnianie rynku powinno doprowadzić do takiej zdrowej ekonomicznie sytuacji, gdzie sprzedawcy energii ograniczają koszty operacyjne i marżę, po to, żeby w cenniku mieć najtańszy prąd, który skusi jak największą ilość klientów.

Panie Prezesie Federacji Konsumentów, to powinno być trochę inaczej: „im później ta liberalizacja nastąpi, tym GORZEJ dla konsumenta”. Nadal nie jest Pan przekonany? Proszę zajrzeć do porównywarki cen prądu i porównać ceny TPA sprzedawców rynkowych z cenami taryfowymi.

Na potwierdzenie: inne rynki

Ciężko nie oprzeć się kilku analogiom. Pierwsza: ubezpieczenia komunikacyjne i obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej. Dla wszystkich jest takie samo (jak prąd), a jednak można kupić po różnych cenach w zależności od sprzedawcy. Sprawdźcie Państwo w rzetelnej porównywarce. Czy ceny OC rosną? Nie bardzo... Wojna cenowa (na którą oczywiście narzekają wszyscy ubezpieczyciele) doprowadziła do sytuacji, gdzie OC w naszym kraju jest jednym z najtańszych w Europie. Panie Prezesie Federacji Konsumentów: czy to jest źle dla konsumentów?

Inny przykład: telekomunikacja, która w latach 90-tych przechodziła tak wielkie zmiany. Wszyscy chyba pamiętamy sytuację: TePSA, zamrożone ceny, podwyżki, kiepska jakość usług etc. etc. etc. Dziś? Rozmowy za darmo do wszystkich za 29,90 zł. Panie Prezesie Federacji Konsumentów: może rynek telefonii również chciałby Pan objąć obowiązkiem taryfowym, żeby chronić interesy „biednych konsumentów”? (Proszę nie odpowiadać, to pytanie retoryczne oczywiście :) ).

Na koniec tekstu i na Nowy Rok 2015…

Panie Prezesie Federacji Konsumentów: nie wiemy, czyje dokładnie interesy Pan reprezentuje (raczej nie nasze), lecz zarówno Pan, jak i Wy Szanowni Czytelnicy powinniście zrozumieć: każda regulacja, taryfy, koncesje etc. etc. etc. hibernuje rynek i doprowadza do patologii – do znacznie większego wzrostu cen, często do pozornego przerzucenia prawdziwych kosztów na inne „grupy”, które i tak przeniosą ten ciężar na docelowego konsumenta właśnie (czy ktoś jeszcze pamięta lata 80-te? 90-te? komunę i wychodzenie z tego dna regulacji? Nie? Zapraszamy na Białoruś, tam regulacje i taryfy są ciągle w modzie).

Taryfy na rynku energii elektrycznej (i gazu) nie są obecnie do niczego potrzebne, nie gwarantują żadnego bezpieczeństwa, ani najbiedniejszym, ani emerytom – nikomu. Gwarantują za to kilka etatów i biurek w URE oraz bezpieczeństwo rynkowych potentatów. Oczywiście: regulator na rynku jest potrzebny, ale nie do tego, żeby dyktować kto, po ile i komu ma sprzedawać prąd ( = patologia), tylko po to, żeby pilnować wolnego rynku, konkurencji (zmowy cenowe, naciąganie klientów, etc. etc. etc.), czystych reguł gry (= zdrowa sytuacja). I to właśnie zagwarantuje niskie ceny (a przynajmniej ograniczy ich nadmierny wzrost).

I właśnie tego Wam Drodzy Czytelnicy oraz Panu Panie Prezesie Federacji Konsumentów życzymy na Nowy Rok: zdrowego rynku energii i jak najniższych cen prądu :)

Tekst w nawiązaniu do materiału TVN24BIS: Federacja Konsumentów: Pakiet Klimatyczny może przyspieszyć podwyżki cen energii.

Komentarze dołącz do rozmowy
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments