URE wzywa sprzedawców prądu do złożenia dodatkowych informacji
Kilka dni temu Urząd Regulacji Energetyki wezwał koncerny energetyczne do złożenia dodatkowych informacji, które uzasadniałyby wnioskowane przez nie podwyżki cen za energię elektryczną dla gospodarstw domowych. Na ten moment prowadzone są w urzędzie cztery postępowania, a w przypadku dwóch sprzedawców prądu to już kolejne wezwanie wysłane przez regulatora. Jak poinformowała Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE:
Wszyscy czterej sprzedawcy z urzędu złożyli do URE wnioski taryfowe, w których wnioskują o taryfy wyższe, niż obecnie obowiązujące.
Przypomniała również, że:
W grudniu 2019 roku i styczniu 2020 roku dla dwóch spółek: PGE i Enei prezes URE zatwierdził taryfy na okres trzech miesięcy, a dla dwóch pozostałych: Taurona i Energii - na rok. W efekcie tegoroczne rachunki odbiorców indywidualnych za energię, obejmujące m.in. wzrost ceny prądu i kosztów dostarczenia energii do domów, są wyższe średnio o 12%, czyli o 9 zł miesięcznie.
Firmy energetyczne złożyły wnioski o zmianę taryf na początku marca
Już od kilku miesięcy trwa batalia o ceny prądu w 2020 roku. Na początku marca firmy energetyczne złożyły do URE kolejne wnioski o zmianę taryfy na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych. Zrobiły to cztery największe koncerny energetyczne: Enea, Polska Grupa Energetyczna, Energa i Tauron. Jednak jak zaznaczyła wówczas “Rzeczpospolita”, decyzji takiej można było spodziewać się w przypadku spółek energetycznych Enea i Polska Grupa energetyczna, dla których regulator ustalił stawki tylko do 31 marca 2020 roku. Natomiast już ogromnym zaskoczeniem było to, że do negocjacji o wyższe ceny za energię elektryczną dołączyły także Tauron i Energa. Dlaczego? Ponieważ miały już one zatwierdzone taryfy do końca tego roku.
Ceny samej energii elektrycznej w Tauron dla odbiorców indywidualnych wzrosły o ok. 20%. Przy czym należy tu podkreślić, że nawet relatywnie niewielkie podwyżki cen prądu u tego sprzedawcy przełożyły się w styczniu nie tylko na wzrost rachunków, ale również na wyższe ceny w sklepach. Natomiast dla odbiorców grupy G11 w Energa, rachunki są wyższe średnio o ok. 11-12% (ok. 9 zł za rachunek). W przypadku zaś odbiorców w grupach taryfowych G12 (zużywających średnio znacznie więcej energii elektrycznej niż przeciętni odbiorcy), nominalny wzrost opłat za energię jest odpowiednio wyższy.
W jaki sposób decyzję o planowanych podwyżkach wyjaśniały firmy energetyczne? Otóż, głównym powodem złożenia wniosku do URE przez np. Energa Obrót, było zatwierdzenie przez prezesa URE taryfy na niższym poziomie, niż oczekiwała tego spółka. Co w konsekwencji spowodowało konieczność zawiązania rezerwy w wysokości 125 mln zł na kontrakty rodzące obciążenia dotyczące taryfy dla gospodarstw domowych. Zatwierdzona cena nie pokrywała w pełni kosztów sprzedawanej energii elektrycznej w grupach taryfowych G.
Jakich podwyżek oczekują firmy energetyczne?
Tak więc, już wcześniej Urząd Regulacji Energetyki zgodził się na podwyżki samej energii elektrycznej o ok 20%. Należy tu zaznaczyć, że w grudniu 2019 roku prezes URE zatwierdził również taryfy dystrybucyjne pięciu największych dystrybutorów energii elektrycznej (PGE Dystrybucja, Tauron Dystrybucja, Energa Operator, Enea Operator i innogy Stoen) oraz taryfę przesyłową. Wzrost stawek dystrybucji dla grup G, wyniósł średnio 3,1%. Co oznacza, że rachunki gospodarstw domowych (grupa G11) wzrosły od 56 gr do 1,82 zł miesięcznie.
Jakich podwyżek oczekują obecnie koncerny energetyczne? Nie chcą o tym oficjalnie informować, jednak mówi się, że chodzi o podniesienie cen energii o kolejne kilkadziesiąt punktów procentowych. Zdaniem analityków rynku, wcześniejsze podwyżki były po prostu niewystarczające i nie rekompensowały wyższych kosztów ponoszonych przez spółki energetyczne. Świadczą o tym m.in. rezerwy zawiązane przez wszystkie cztery koncerny na poczet spodziewanych strat w segmencie sprzedaży. Tauron wstępnie oszacował je na 230 - 280 mln zł, PGE na 220 - 260 mln zł, Energa na 125 mln zł, natomiast Enea na 70 -147 mln zł.
Rekompensaty za prąd dla gospodarstw domowych
Wszyscy czterej sprzedawcy z urzędu, którym taryfy zatwierdza prezes URE, dostarczają prąd do ponad 13 milionów gospodarstw domowych, z czego ponad 75% (9,7 mln) korzysta z cen taryfowych zatwierdzonych przez prezesa URE, zaś 3,4 mln korzysta z innych wolnorynkowych cenników tych sprzedawców prądu. Natomiast pozostałe 2 miliony gospodarstw to klienci innych spółek (innogy Polska, Tauron Sprzedaż GZE), dla których już prezes URE nie zatwierdza taryf.
Niestety musimy być przygotowani na to, że przez drożejące uprawnienia do emisji CO2 koszty energii elektrycznej będą nadal rosnąć. Rząd PiS zamiast zwiększać produkcję energii z OZE, woli wspierać nierentowne kopalnie węglowe (szacuje się, że transformacja polskiej energetyki kosztowałaby 900 mld euro). Dodatkowo, polskie rodziny czeka jeszcze jedna nowa opłata za prąd, w postaci opłaty mocowej. Znajdzie się ona na naszych rachunkach już jesienią tego roku i będzie wynosić mniej więcej 120-150 zł. Jednak są również i dobre wieści. Bowiem tak samo jak w roku ubiegłym (kiedy to obowiązywało zamrożenie cen prądu) również i w tym, gospodarstwa domowe będą mogły ubiegać się o rekompensaty za prąd, ale już na innych zasadach. Ponieważ prawo do wypłaty przysługiwać będzie wyłącznie osobom, które w 2019 roku mieściły się w pierwszym progu podatkowym (łączna kwota wypłat sięgnie ok. 3 mld zł).
Obecnie z powodu panującej pandemii koronawirusa, na pomoc mogą liczyć m.in. osoby z kredytami hipotecznymi. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział także, że rząd, tak samo jak w przypadku kredytów, chce zaproponować odroczenie płatności za prąd i gaz.