Ceny prądu dotychczas - krótkie podsumowanie
W Polsce zmierzch wieloletniej epoki taniej energii elektrycznej nastąpił już kilka lat temu, kiedy to wzrosły koszty produkcji energii elektrycznej (wpływ na to miały (m.in. rosnące ceny gazu i węgla, z którego wytwarza się 70 proc. energii), a ceny uprawnień do emisji CO2 poszybowały mocno w górę (w lutym 2023 roku, po raz pierwszy pękła bariera 100 euro za tonę). Tylko w 2021 roku średnia cena 1 kWh wyniosła 0,63 zł/kWh, w 2022 roku było to już 0,77 zł/kWh, zaś w roku 2023 - 1.27 zł/kWh:
Aktualne informacje o cenach prądu i cenie 1 kWh w Polsce i u poszczególnych sprzedawców znajdziesz na stronach:
- Ceny prądu - Ile kosztuje 1 kWh?
- Ceny prądu E.ON – taryfa: G11, G12, C11, C12
- Ceny prądu Enea – taryfa: G11, G12, C11, C12
- Ceny prądu PGE – taryfa: G11, G12, C11, C12
- Ceny prądu Tauron – taryfa: G11, G12, C11, C12
- Ceny prądu Energa – taryfa: G11, G12, C11, C12
Rządowe tarcze na ratunek Polakom
Jednak zarówno wtedy, jak i dzisiaj zmiany te nie były dla gospodarstw domowych tak bardzo odczuwalne ze względu na liczne ingerencje rządu w wolny rynek energii, w tym zamrożenie cen prądu, również i tych tegorocznych (na poziomie cen z 2022 roku). Zgodnie bowiem z przepisami, w 2023 roku, maksymalna cena prądu wynosiła średnio ok. 0,77 zł/kWh. Aby płacić tyle za prąd należało jednak zmieścić się w określonym limicie zużycia energii:
- do 2.000 kWh rocznie dla wszystkich gospodarstw domowych;
- do 2.600 kWh rocznie dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami;
- do 3.000 kWh rocznie dla rodzin trzy plus, czyli rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników.
Po przekroczeniu powyższych limitów, zgodnie ze stawkami zatwierdzonymi przez Urząd Regulacji Energetyki (URE), trzeba było zapłacić już ok. 1,27 zł/kWh, wraz z kosztami dystrybucji.
Tak więc w 2023 roku ceny prądu w taryfach i w rozliczeniach stanowią dwie różne sprawy, jak zaznaczał niedawno dla serwisu WNP Rafał Gawin, prezes URE:
Patrząc na taryfy przedsiębiorstw obrotu, które zatwierdziliśmy (na 2023 rok - red.), to w tych taryfach ceny są całkiem inne niż ceny stosowane w rozliczeniach z odbiorcami końcowymi w gospodarstwach domowych. Te ostatnie wynikają z przepisów prawa, są to ceny zamrożone.
Do końca 2023 roku ceny prądu nie wzrosną
Co ważne, 19 września w życie weszły znowelizowane przepisy o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku, które utrzymują rozwiązania osłonowe dotychczas obowiązujące. Zwiększył się jednak limit zużycia energii, do:
- 3.000 kWh rocznie, w przypadku gospodarstw domowych;
- 3.600 kWh rocznie, w przypadku gospodarstw domowych z osobą z niepełnosprawnością;
- do 4.000 kWh rocznie, dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny i rolników.
Obniżona została także cena maksymalna energii w IV kwartale z 785 zł/MWh do 693 zł/MWh netto (858,54 zł za MWh, z VAT i akcyzą). Obniżka ta obejmować będzie zarówno małe i średnie firmy, jak również samorządy, jednostki użyteczności publicznej oraz innych odbiorców wrażliwych.
Ponadto obniżone zostały też wstecznie ceny prądu. Wszystko za sprawą Rozporządzenia opublikowanego w Dzienniku Ustaw 12 września. Zgodnie, z którym sprzedawcy prądu w rozliczeniach z gospodarstwami domowymi, w 2023 r. mają obowiązek obniżyć należności o 12 proc. iloczynu średniej ceny energii dla taryfy G11 oraz wolumenu 2523 kWh. Oznacza to, że przy średniej cenie na poziomie 0,4140 zł za kWh, maksymalna obniżka dla odbiorcy energii, może wynieść 125 zł. Ważne jest jednak, aby spełniał on jeden z następujących warunków:
- zmniejszył o 5 proc. zużycie energii w okresie co najmniej trzech następujących po sobie miesięcy w trzech pierwszych kwartałach 2023 r.;
- był prosumentem;
- potwierdził poprawności swoich danych znajdujących się w posiadaniu sprzedawcy prądu;
- wyraził zgodę na otrzymywanie korespondencji, w tym faktur VAT drogą elektroniczną;
- zgodził się na otrzymywanie od sprzedawcy informacji o produktach i usługach świadczonych przez niego;
- ewentualnie złożył oświadczenie o tym, że jest się tzw. odbiorcą uprawnionym do zamrożonych cen w ramach wyższego niż podstawowy limitu zużycia.
Ceny prądu 2024 dla gospodarstw domowych
Wielu specjalistów z branży, podkreśla, że rok 2024 może przynieść dla gospodarstw domowych wyższe rachunki. Stanie się to jednak wówczas, gdy ponownie nie zostaną wznowione energetyczne tarcze osłonowe dla gospodarstw domowych, które obowiązują do końca tego roku. W przypadku jednak, gdy od stycznia regulacje będą zniesione, to zgodnie z prognozą Forum Energii, za prąd w 2024 roku zapłacimy nawet o 70-80 proc. więcej względem obecnego, zamrożonego poziomu.
Według bowiem wyliczeń ekspertów z Forum Energii, gospodarstwa domowe, po interwencji rządowej będą płacić średnio ok. 90 gr brutto za 1 kWh, pomimo tego, że rynkowa kwota wynosi 1,89 zł za kWh. Natomiast w 2024 roku, cena za 1 kWh może dla odbiorców indywidualnych wynieść 1,57 zł brutto. Gospodarstwa domowe odczują więc to, jako wzrost ceny o 67 groszy (0,90 zł + 0,67 zł), w porównaniu do tego ile płacą obecnie przy zamrożonych cenach.
Jak wskazuje również dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, analityczka Forum Energii:
Wartość może się zmienić, bo wysokość opłaty dystrybucyjnej, będącej składową naszego rachunku za energię, zostanie dopiero zatwierdzona przez URE. Ekspertka przyznaje, że ceny energii na giełdzie faktycznie spadają w tym roku względem 2022 r.
Na ostateczne decyzje trzeba jednak poczekać do końca tego roku, kiedy to prezes URE podejmie decyzje w sprawie stawek za energię elektryczną na 2024 rok.
Nowe ceny prądu będą znane dopiero po wyborach
Znaczącą bowiem rolę w procesie stanowienia cen energii elektrycznej odgrywa regulator, który stoi na straży procesu taryfowego i dba o to, by ostateczne ceny płacone przez odbiorców, stanowiły odzwierciedlenie wyłącznie uzasadnionych kosztów działalności firm energetycznych, a także co równie ważne - odpowiadały aktualnym warunkom rynkowym.
Postępowanie mające na celu zatwierdzenie taryf za energię elektryczną na kolejny rok, prowadzone jest przez regulatora w ostatnim kwartale roku go poprzedzającego. Prezes URE dokonuje tego na podstawie taryf wyliczonych i przedłożonych przez spółki dystrybucyjne i tzw. sprzedawców z urzędu (Enea, Energa, Tauron i z grup PGE), które świadczą usługi dla przeważającej większości odbiorców energii elektrycznej w kraju.
Zatem, jakie będą nowe ceny prądu dowiemy się dopiero po wyborach, albowiem w październiku dostawcy prądu zgłoszą do URE nowe wnioski taryfowe, z których wynikać będzie, o ile będą chcieli podnieść ceny energii elektrycznej.
Informacje dotyczące ochrony Polaków przed wysokimi cenami
Na ten moment nie ma natomiast decyzji rządu, o przedłużeniu zamrożenia cen prądu w 2024 roku. Minister klimatu Anna Moskwa poinformowała w Radiu Zet, że dowiemy się o tym dopiero po wyborach:
Taka decyzja zapadnie - tak jak w ubiegłym roku - w końcówce października, taką decyzję poodejmowaliśmy mając również obraz czwartego kwartału.
Tak więc, decyzja o ewentualnym dalszym zamrożeniu cen prądu będzie należała już do nowego rządu. Gdy nie dojdzie do ponownego zamrożenia cen prądu, gospodarstwa domowe, zapłacą za energię więcej niż w tym roku. Należy jednak pamiętać, że ze względu na zbliżające się wybory, rządząca partia nie może pozwolić sobie na straszenie podwyżkami cen prądu i tym bardziej dopuszczenie do wzrostu rachunków za energię elektryczną od stycznia 2024 roku. Zwłaszcza teraz, gdy rośnie poziom niezadowolenia społecznego spowodowany wysoką inflacją.
Jaki będzie łączny koszt ochrony Polaków przed drastycznymi podwyżkami cen prądu?
Podczas konferencji w Polskiej Grupie Energetycznej poświęconej cenom energii, wicepremier Jacek Sasin mówił. że:
W ciągu najbliższych dwóch lat polskie państwo wyda ok. 100 mld zł na ograniczenie podwyżek cen energii, czyli gazu i prądu dla gospodarstw domowych, ale też szerzej dla instytucji wrażliwych. Środki te będą pochodzić z budżetu, ale i państwowych spółek energetycznych.
Tylko w 2023 roku na zamrożenie cen energii elektrycznej, 10 mld zł przekaże PGE Polska Grupa Energetyczna. Środki te zostaną wykorzystane w ramach rządowej tarczy solidarnościowej, dzięki której na swoich rachunkach za prąd większość polskich rodzin zaoszczędzi ok. 2.000 zł rocznie (w tym duże rodziny i rolnicy nawet 3.000 zł). Jak wynika z szacunków rządu, tylko w 2023 roku, całkowite koszty przeznaczone na ochronę Polaków przed drastycznymi podwyżkami cen energii elektrycznej wyniosą ok. 46 mld zł. Są one przekazywane przede wszystkim sprzedawcom prądu w ramach rekompensaty za zaniżanie stawek odbiorcom końcowym.
Polski prąd najdroższy w Europie
Od wielu miesięcy ceny hurtowe energii elektrycznej w Polsce są najwyższe w Unii Europejskiej. W lipcu jej koszt na rynku spot (z dostawą następnego dnia), wyniósł w Polsce 551 zł, a w Niemczech 342 zł. Należy tu podkreślić, że nigdy w historii różnica tych cen nie była aż tak niekorzystna dla naszego kraju.
Najmniej natomiast płaciła Finlandia, w której średnia cena wyniosła 33 euro za MWh (prąd w tym kraju w 47 proc. pochodzi z elektrowni nuklearnych, a w 44 proc. z energii odnawialnej). Na niskie ceny za energię elektryczną na starym Kontynencie wpływ mają przede wszystkim coraz niższe:
- ceny gazu. Tylko pod koniec maja, europejskie kontrakty na czerwcowe dostawy gazu notowane były na giełdzie ICE po nawet 24,275 zł euro za megawatogodzinę (tak niskie ceny były 27 września 2021 roku, jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę);
- ceny węgla w Europie (ARA), w ostatnim czasie po raz pierwszy od niemal równo dwóch lat, jego koszt spadł poniżej 100 dol. za tonę (jeszcze na początku kwietnia było to 148 dol.);
- ceny prawa do emisji CO2 (do 81 euro za tonę).
Przy czym, to coraz niższa cena gazu (od początku roku gaz staniał o aż 64 proc.) ma odbicie w coraz niższych cenach prądu w Europie (finalnie jest on o ok. 4 proc. tańszy w produkcji energii). Jego coraz niższe ceny spowodowane są m.in. coraz mniejszym zużyciem gazu przez przemysł, a także wspólnym zakupem gazu przez kraje UE w ramach Platformy Energetycznej UE.
Należy tu również wspomnieć o tym, że zarówno w Finlandii, jak i w innych krajach, takich jak Niemcy, Austria, czy Holandia, występuje zjawisko ujemnych cen godzinowych. Ceny energii spadają poniżej zera, wówczas gdy ma miejsce nadprodukcja energii z odnawialnych źródeł. Wówczas to producenci muszą dopłacać konsumentom za korzystanie z prądu. Czy również w Polsce mogą wystąpić ujemne ceny energii? Owszem, zezwala bowiem na to prawo, w którym nie ma od czterech lat określonej ceny minimalnej ani maksymalnej.
Co ma wpływ na rosnące ceny prądu w Polsce?
Nie pocieszający jest również fakt, że ceny prądu będą rosły również w kolejnych latach, a wszystko ze względu na przywiązanie polskiego rządu do węgla. W przeciwieństwie bowiem do pozostałych krajów UE, Polska nie intensyfikuje działania na rzecz klimatu, przez co coraz bardziej pogłębia się rozdźwięk, pomiędzy nami, a pozostałymi krajami wspólnoty. Za rosnące ceny energii elektrycznej w Polsce odpowiada m.in.
- niestabilna sytuacja na rynkach surowców, głównie węgla i gazu, przekładająca się następnie, na wysokie ceny prądu w obrocie hurtowym;
- zwiększające się ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla w związku z polityką klimatyczną Unii Europejskiej (w lutym 2023 roku cena uprawnień do emisji CO2, jakie muszą kupować unijne przedsiębiorstwa funkcjonujące w ramach systemu EU ETS, osiągnęła 100 euro za tonę, w przyszłym roku może to być już nawet 150 euro za tonę);
- rosnące zapotrzebowanie na energię elektryczną, za które w dużej mierze odpowiada chociażby rozwój technologiczny i wzrost zamożności społeczeństwa. Coraz więcej osób chcąc podnieść komfort życia inwestuje m.in. w ogrzewanie elektryczne (w tym pompy ciepła), klimatyzację, czy inteligentne systemy sterowania;
- stałe wysokie koszty krajowego węgla i coraz mniejsze jego wydobycie. W Polsce nadal głównym źródłem energii elektryczne (mimo rosnącej produkcji z OZE), jest węgiel, którego udział w miksie wytwórczym, wynosi ok. 70 proc. Ponadto w naszym kraju nie funkcjonuje transparentny obrót węglem kamiennym. Nie mamy bowiem, tak jak dla rynku gazu ziemnego czy energii elektrycznej, notowań kontraktów terminowych. Zatem zarówno, czy to PGE, czy PGG mogą żonglować łączonym poziomem marży związanej z wydobyciem węgla i wytwarzaniem energii elektrycznej;
- luźna polityka monetarna banków centralnych, czyli “dodruk pieniądza” przez amerykański FED oraz utrzymywanie latami niskich stóp procentowych przez prawie wszystkie banki centralne (w tym także NBP);
- w sektorze dystrybucji są to natomiast, takie czynniki, jak: wzrost taryfy operatora systemu przesyłowego (a wiec Polskich Sieci Elektroenergetycznych), wysokie koszty zakupu energii elektrycznej na pokrycie strat sieciowych, rosnąca inflacja, jak również wysokie koszty wytworzenia energii elektrycznej, które wynikają z rosnących wydatków związanych z utrzymaniem, inwestycjami w rozwój i modernizację linii dystrybucyjnych (dzięki temu możliwe będzie przyłączenie kolejnych instalacji OZE, w tym przydomowych mikroinstalacji PV). Według szacunków URE, do 2030 roku na dostosowanie sieci do OZE trzeba będzie zainwestować 130 mld zł.
Co będzie się działo na rynku energii w 2024 roku?
Nadal w tej kwestii jest dużo niewiadomych, ponieważ jak się okazuje, dotychczasowy model ustalania taryf jest już niemożliwy do zastosowania. Wszystko przez:
- zniesienie obliga giełdowego, bo handel na giełdzie utrzymał się, a nawet osiągnął rekordowe wyniki;
- słabą płynność na najważniejszym do tej pory rynku kontraktów rocznych (jest ich o połowę mniej niż w 2022 roku).
Należy tu przypomnieć, że w celu zapobiegnięcia energetycznej drożyźnie, nie tylko wprowadzony został specjalny pułap na rynku bilansującym (część rynku hurtowego), ale również zmuszono spółki energetyczne do oddawania „nadmiarowych” zysków, z różnymi wskaźnikami dla najważniejszych technologii. Wszystkie te regulacje zupełnie zmieniły strukturę handlu energią i przyczyniły się do niepewności dotyczącej rynku energii w 2024 roku.
Na ten moment rządzący nie są w stanie potwierdzić, czy kryzysowe regulacje zostaną przedłużone. Coraz częściej jednak słyszy się, że rząd będzie interweniował, gdy ceny znowu dojdą do nieakceptowalnych poziomów. Niestety, przez obniżenie cen prądu w 2023 roku, kompletnie rozchwiany został hurtowy rynek energii, w rezultacie czego konieczne będzie stworzenie nowego modelu układania taryfy dla gospodarstw domowych. Jak podaje Wysokie Napięcie - URE już prowadzi rozmowy z firmami sprzedającymi prąd dla gospodarstw domowych, w sprawie taryf na przyszły rok, jak tłumaczy bowiem osoba w to zaangażowana:
Potrzebny jest nowy model, bo stary zupełnie się nie sprawdzi wobec tego co się dzieje na rynku.
Albowiem, w przypadku, gdy nie da się zakontraktować energii „naprzód” i cały prąd trzeba byłoby kupować na rynku z dnia na dzień, kompletnie niemożliwe okazałoby się wyznaczenie ceny dla takiej taryfy. Co ważne, brak takiego modelu sprawi, że gospodarstwa domowe korzystać będą z taryfy indeksowanej rynkiem spotowym. Rozwiązanie to jednak grozi: permanentnymi korektami i sporymi podwyżkami z miesiąca na miesiąc.
Tak ważne jest zatem, aby ustalony został sensowny model taryfy, dzięki któremu zniknie chociaż jeden element niepewności. Jak się okazuje prezes URE określiłby w modelu taryfowania procentowy wskaźnik udziału kontraktów terminowych i spotowych. Najlepiej gdyby był to wskaźnik 70-30 (70 proc. wagi kontraktów terminowych i 30 proc. spotowych). Bardziej prawdopodobne, jest jednak to, że spółki energetyczne zgodzą się na wagę 50-50.
Zaproponowany powyżej model taryfy G przypominałby ten już obowiązujący dla spółek dystrybucyjnych. Oznacza to, że w sytuacji gdyby cena spotowa rosła, to spółka występowałaby do regulatora o wzrost taryfy (mogłoby to odbywać się raz na miesiąc, czy kwartał), a gdyby spadała - firma oddawałaby pieniądze konsumentom.
Należy tu jednak podkreślić, że bez względu na to, jaki model taryfowania będzie funkcjonował od 2024 roku, to jak wskazuje WysokieNapiecie.pl, nie ma szans na powrót do obowiązujących przez ostatnie kilkanaście lat, taryf na sprzedaż samej energii (bez dystrybucji) na poziomie 25-30 gr/kWh netto. Wpływ na to mają przede wszystkim rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 i węgla. Łączny udział obu tych elementów w kosztach produkcji energii elektrycznej wynosi obecnie 65 gr/kWh (do tego doliczyć trzeba również marżę sprzedawców oraz koszty związane z zielonymi i błękitnymi certyfikatami).
Kiedy uwolnienie cen energii elektrycznej?
Od lat dyskutuje się też o uwolnieniu cen prądu, co jest nierozerwalnie związane z nieodwracalnym procesem tworzenia otwartego i konkurencyjnego rynku energii elektrycznej (już w 1995 roku Komisja Europejska w tzw. białej księdze wyznaczyła kierunki koniecznych reform w sektorze energetycznym). Działanie to oznacza odstąpienie przez prezesa URE od zatwierdzania taryf na energię elektryczną dla spółek działających na rynku konkurencyjnym (a więc dla wytwórców i przedsiębiorstw obrotu handlujących tą energią). W gospodarce wolnorynkowej bowiem, ceny prądu (jak również innych usług i produktów) odpowiadają efektywnym kosztom, a zatem zobiektywizowanym z punktu widzenia ekonomicznego.
Należy tu podkreślić, że Polska musi wprowadzić w życie unijną dyrektywę, która zakazuje odgórnego zatwierdzania taryf. Przy czym termin wprowadzenia w życie tych przepisów minął z końcem 2020 roku (mowa tu o dyrektywie 2019/944 w sprawie zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej). Polska jest obecnie jednym z ostatnich krajów UE, w którym zdecydowana większość gospodarstw domowych korzysta z taryfowanych cen energii elektrycznej. Już kilkanaście lat temu, pełnej liberalizacji rynku dokonały m.in. Niemcy i Wielka Brytania, w ostatnich latach zaś Rumunia, Bułgaria, Cypr, Łotwa, czy Portugalia.
Jak podkreślają przedstawiciele Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE):
Taryfowanie ogranicza konkurencyjność ofert na rynku energii. Im większa część odbiorców jest objęta regulowaniem cen energii, tym dla wszystkich spółek obrotu energią mniejsza jest możliwość przedstawienia atrakcyjnych ofert, konkurujących ze sobą cenowo. Niemal jednolite stawki dla odbiorców końcowych w regulowanych grupach taryfowych G1X, praktycznie eliminują zasadność zmiany sprzedawcy pomiędzy spółkami obrotu i hamują aktywność klientów w dobieraniu najlepszych dla siebie ofert.
Podobnego zdania jest również think tanku Forum Energii:
Zasady taryfowania nie przystają do dzisiejszych warunków rynkowych. System taryf jest nieelastyczny, nieefektywny, nieprzystosowany do zmieniającej się rzeczywistości na rynku energii i przyspieszającej transformacji energetycznej. Polski model taryf sieciowych, czyli system opłat za dostarczenie energii elektrycznej do odbiorców, musi zostać zmieniony. Projektowanie taryf jest integralną częścią polityki publicznej, która powinna wspierać, a nie utrudniać, transformację energetyczną. Inteligentne taryfy dają konsumentom bodźce do podejmowania właściwych działań: oszczędzania energii czy korzystania z niej wtedy, kiedy jest to dla nich najbardziej opłacalne. Dobrze zaprojektowane dynamiczne taryfy mogą pomóc zoptymalizować wykorzystanie już istniejących sieci i zminimalizować przyszłe inwestycje.
W 2024 roku uwolnione zostaną taryfy dla gospodarstw domowych na rynku gazu ziemnego. Do tej pory nie wiadomo, kiedy nastąpi to w przypadku uwolnienia cen na rynku energii elektrycznej (trudno również spodziewać się jakiejś bardzo szybkiej decyzji w tej kwestii). Jasne jest jednak, że działania w tym kierunku powinny być wielowarstwowe, przy uwzględnieniu m.in. punktu widzenia centrum rządowego i konsumentów. Jak wynika z doświadczenia na tym polu innych krajów UE, zakończenie taryfowania nie powinno mieć negatywnego wpływu na sytuację gospodarstw domowych. Ponadto ze względu na wysoki poziom konkurencji nie musi też wiązać się ze wzrostem cen prądu. Jednak ze względu na spodziewany dalszy wzrostu cen energii w UE, zmiana modelu taryfowania w Polsce powinna być zdaniem PKEE, powiązana z wprowadzeniem dodatku energetycznego dla najbardziej wrażliwych odbiorców energii.
Co z tzw. godzinowymi cenami energii elektrycznej?
Ponadto zwolnienie z taryfowania pozwoli na stopniowe przygotowanie odbiorców do nadchodzących zmian na rynku energii. Mowa tu o m.in. o możliwości korzystania z taryf dynamicznych oraz podejmowaniu odpowiednich decyzji inwestycyjnych i zakupowych w oparciu o sygnały cenowe płynące ze sprawnie działającego rynku.
Do tej pory taryfy dynamiczne były rozwiązaniem dostępnym wyłącznie dla największych odbiorców, których zużycie prądu wynosi miesięcznie nie mniej niż 5 MWh. W ostatnim czasie jednak rząd przyjął projekt nowelizacji prawa energetycznego, zakładający wprowadzenie taryfy dynamicznej dla odbiorców indywidualnych. Dzięki niej będą oni mogli regulować wysokość swoich rachunków, śledząc ceny prądu i dostosowując do nich swoje zużycie. Aby jednak system dynamicznych taryf funkcjonował dobrze, konieczne jest m.in.
- wdrożenie Centralnego Systemu Informacji Rynku Energii (CSIRE), w którym gromadzone będą wszystkie techniczne i handlowe informacje niezbędne do obsługi detalicznego rynku energii elektrycznej. Jego uruchomienie zaplanowano przez OIRE do 01.07.2025 roku (będzie roczny poślizg);
- zmiana liczników na urządzenia posiadające możliwość zdalnego odczytu. Na ten moment posiadają je właściciele instalacji fotowoltaicznych. Do 4 lipca 2031 roku, mają być jednak zainstalowane u wszystkich odbiorców.
Jak więc można zauważyć, proces ten będzie długi. Wprowadzenie taryf dynamicznych niesie jednak za sobą potencjał uzyskania realnych oszczędności w korzystaniu z energii elektrycznej. Dzięki temu zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe będą mogły w większej części korzystać z taniej energii odnawialnej (w tym słonecznej i wiatrowej, których dostępność jest przecież zależna od pogody).
Jaka Cena prądu dla firm w 2024
Stawki za energię elektryczną dla przedsiębiorców różnią się od tych, które płacą odbiorcy indywidualni. Taryfy dla firm nie podlegają bowiem ochronie prezesa URE i ustalane są w sposób indywidualny. Oznacza to zatem, że przy gorszej ofercie można przepłacić, a przy lepszej dużo zaoszczędzić. Klienci biznesowi w zależności od wielkości mogą korzystać z taryf A, B i C.
To właśnie w krajowy przemysł najbardziej uderzają zarówno coraz wyższe ceny uprawnień do emisji CO2, jak i ceny hurtowe energii elektrycznej, które będą również rosły w kolejnych latach. Wszystko to ma niekorzystny wpływ na wyższe koszty prowadzenia działalności gospodarczej i mniejszą konkurencyjność firm na arenie międzynarodowej. Ponadto w celu utrzymania rentowności, wielu przedsiębiorców jest zmuszonych do przerzucenia rosnących kosztów energii elektrycznej na klientów. W ramach próby odciążenia firm z sektora MŚP, na początku grudnia 2022 roku zamrożone zostały ceny energii również dla małych i średnich firm i tzw. podmiotów wrażliwych.
Jak się okazuje, odbiorcy biznesowi muszą być przygotowani na wyższe ceny prądu w 2024 roku. Pomimo bowiem, obowiązujących obecnie na giełdzie kontraktów rocznych na 2024 rok, na poziomie ok. 750 zł za MWh, sprzedawcy energii elektrycznej w Polsce proponują na przyszły rok oferty firmom ze stałą ceną w okolicach 1.000 zł za MWh.
Skąd taka rozbieżność w cenie hurtowych kontraktów na giełdzie energii na przyszły rok, a ofertach przedstawianych przedsiębiorcom? Otóż wszystko przez wprowadzone przez rząd hamulce, których zadaniem było powstrzymanie wzrostu cen energii (pod postacią pułapu cen na rynku bilansującym i specjalnego domiaru, który muszą płacić wytwórcy energii jeśli sprzedają prąd powyżej określonej ceny). W rezultacie, ceny hurtowe spadły (zwłaszcza na rynku spotowym). Przez jednak wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 i węgla, firmy muszą sprzedawać prąd poniżej kosztów (tracą przy tym na każdej megawatogodzinie).
Tegoroczne straty, jak i ryzyko wzrostu cen hurtowych, państwowe spółki przenoszą na odbiorców, podnosząc ceny prądu w kolejnych latach. Jak wyglądały oferty prądu dla małych i średnich firm na 2024 rok, pod koniec kwietnia br., w najpopularniejszej taryfie C11? W przypadku:
- PGE Obrót, było to 945 zł (spółka ma również ofertę indeksowaną giełdą);
- Energii Obrót, było to 2.290 zł za MWh. Jak podaje jednak firma - większością jej klientów zawiera indywidualne porozumienia cenowe, które są na niższym poziomie;
- Taurona, było to powyżej 2.100 zł za MWh, lub 1.200 zł za MWh w przypadku dwuletniej umowy na „produkt z gwarancją ceny”.
Zatem stawki powyżej 2.100 zł, na 2024 rok mogą dotyczyć jedynie przedsiębiorców, którzy nie zwracają uwagi na rachunki za prąd lub też nie robią nic, żeby je obniżyć (chociażby negocjując ceny z sprzedawcą, czy go zmieniając).
Ceny energii elektrycznej 2024 - jak je skutecznie obniżyć?
W związku z rosnącymi cenami prądu konsumenci muszą zmienić swoje zachowania i działania tak, aby zużywać jak najmniej prądu lub też uniezależnić się od rosnących cen nośników energii. Mowa tu o m.in.:
- bardziej świadomym korzystaniu z urządzeń i wybieraniu wyłącznie tych pobierających niewiele prądu;
- wybraniu odpowiedniej taryfy na zakup energii elektrycznej (wielu sprzedawców prądu ma kalkulatory, umożliwiające sprawdzenie tego, która taryfa jest dla odbiorcy najkorzystniejsza);
- zmianie sprzedawcy prądu;
- inwestycji w instalacje OZE (w tym w fotowoltaikę i przydomowe elektrownie wiatrowe). Coraz większą popularność zyskują również pompy ciepła, które są najtańszym źródłem ciepła. Koszt takiej inwestycji można obniżyć dzięki dostępnym dotacjom OZE.
Więcej na ten temat w naszym artykule: Jak obniżyć rachunki za prąd w domu i firmie?
A tak na poważnie: Wysokie ceny energii w Polsce spowodowane sa systemowo a odpowiedzialne za nie są URE i ministerstwo klimatu oraz cały rząd. Rząd bo wpływy za ETS ( czyli z opłat za emisję CO2) trafiaja do budżetu i idą na wszystko tylko nie na przebudowę energetyki….. To co sie czyni w kierunku że niby wsparcia rozwoju OZE to przysłowiowy „kwiatek do kożucha” albowiem środki te są przejadane na rozmaitych celach tylko nie na tym który był wskazany przy tworzeniu systemu ETS. Ministerstwo odpowiedzialne jest za „wpuszczenie do sieci” źródeł niestabilnych a nie spowodowało powstania nowych fizycznych mocy dyspozycyjnych niezbędnych do rezerwowania niestabilnych OZE. URE odpowiedzialne jest za brak wymuszenia budowy źródeł dyspozycyjnych na rynku koncesjonowanym gdzie zasady działania tego rynku określa się w koncesji i właściwymi ustawami . Dopuszczono do regulacji mocy w systemie za pomocą elektrowni węglowych których zdolności te są prawie że zerowe a jeździ się na nich jak na rajdzie: gaz hamulec, gaz hamulec i tak 4 x na dobę i 7 dni w tygodniu przez ostatnich kilkanaście lat co musi się skończyć masywnymi awariami systemowymi co jest kwestią tylko czasu..
Koncerny energetyczne na gruncie obowiązującego prawa nie są zainteresowane produkcją energii tylko manipulacjami jej ceny na giełdzie- działają podobnie jak słynny ENRON w Kalifornii…… Ogranicza się dostępność energii aby wymusić zwyżkę jej ceny giełdowej co przekłada się później na jej średnią cenę i taryfy ustalane przez URE na rok następny . Likwidacja obowiązku giełdowego była tylko ręcznym sterowaniem które tak naprawdę nie zadziałało bo koncerny już się nauczyły jak maja manipulować notowaniami na giełdzie. OSD również na gruncie aktualnego prawa nauczyły się jak wykorzystywać bezbronność prosumentów i psuć urządzenia odbiorców zawyżonym napięciem w sieci za które odpowiedzialne są właśnie OSD a nie pracujące falowniki jak to jest nagłaśniane przez „maistrem” (za odpowiednia opłatą ma się rozumieć). Szwindel polega na tym że OSD ma tak szerokie widełki napięć w sieci że zawsze udowodni że jest u nich OK. Prawdziwą przyczyną zawyżenia napięcia w sieci jest brak regulacji po stronie OSD albowiem pracujące falowniki powodują efekt „zmniejszenia obciążenia” sieci co z praw fizyki powoduje zwyżkę tegoż napięcia . Skoro sieć staje się „mniej obciążona” to energetyka winna na różnych poziomach dokonywać czynności regulacyjnych poczynając od ponownego ustawienia przełączników zaczepów na stacjach transformatorowych oraz regulację na GPZ-tach i stacjach transformatorowych pośrednich WN. Jest co najmniej 4 stopnie regulacyjne w sieci poczynając od elektrowni , przez stacje rozdzielcze WN 400 kV , 220 KV,110kV,i rzeczone SN 15/0,4 kV. Opowiadanie głupot „że sie nie da” bo zimą będzie za niskie to bzdury albowiem norma przewiduje : 230V + – 10% czyli od 207 do 253 V. Nic nie szkodzi aby u odbiorców zimą było 207V a latem 240V. Falowniki PV by działały wolumen energii z OZE byłby wyższy i taryfy mogły by spadać w kolejnym okresie.
Nie….. nie będzie taniej – będzie jeszcze drozej albowiem musimy zgodnie z wyrokiem wyłączyć elektrownię w Turów…. Aby było taniej w najblizszej przyszłości musielibyśmy wyjść z Unii Europejskiej…….. zaprzestając rozliczeń ETS i przestać respektować europejskich wyroków… Poza tym brak źródeł dyspozycyjnych ni jak nie umozliwi rozbudowy OZE a te co sa będą coraz częściej wyłączane.